Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom, w którym straszy kredyt. Codziennie ich dług rośnie o 8 złotych!

Adam Willma [email protected]
Stosy papierów, listów, zaświadczeń. I tylko dramatu życiowego nikt w nich nie uwzględnił, bo to była pomyłka?
Stosy papierów, listów, zaświadczeń. I tylko dramatu życiowego nikt w nich nie uwzględnił, bo to była pomyłka?
Dla dzisiejszych bankowców sprawa Grąbczewskich to zjawisko z zakresu archeologii. Tyle że małżeństwo z Włocławka do dziś nie może otrząsnąć się z kredytu wziętego dwie dekady temu.

Był luty 1989 roku, wojska radzieckie wycofują się z Afganistanu, w Polsce mięso na kartki, ale trwają już obrady Okrągłego Stołu. Grąbczewscy żyją innymi sprawami. Oczami wyobraźni widzą już dom z ogródkiem przy ulicy Wilczej we Włocławku. Obliczyli skrupulatnie, że jeśli sprzedadzą swoją klitkę, dołożą
oszczędności, robociznę i kredyt, to pensje kierowcy autobusu i telefonistki powinny wystarczyć.

Najkrótsze 40 lat na świecie

Podpisali umowę we włocławskim oddziale Powszechnej Kasy Oszczędności BP. Najpierw na 7 starych milionów, później na kolejne 35. Spłata miała być rozłożona na 40 lat.

Pierwszą ratę wpłacić mieli w 1992 roku, i tak też zrobili. Ale rok później bank uznał, że kredyty są rozliczane niewłaściwie i przysłał Grąbczewskim blankiety już nie tylko z ratą, ale i z odsetkami karnymi (za okres, który opłacili).

- Raty miesięczne wyliczono nam na poziomie rat kwartalnych - wspomina Krystyna Grąbczewska. - Próby wyjaśnienia sytuacji nic nie dały. Żeby podołać spłatom, zaczęliśmy zadłużać się w innych bankach i u znajomych.

Żeby było ciekawiej, wcześniej bank nie uznał za stosowne wyposażyć Grąbczewskich w harmonogramy spłat. Co miesiąc dostawali jedynie blankiet z określona kwotą, bez podziału na kapitał i odsetki.

Harmonogram umowny

Dwa lata trwało, zanim małżeństwo z Włocławka dowiodło swego, a bank odsetki anulował.
Choć w 1990 roku Grąbczewscy zlikwidowali własną książeczkę mieszkaniową, aż cztery lata walczyli o przyznanie premii gwarancyjnej, która miała obniżyć dług. Powód - rzekomo nie okazali dokumentów potwierdzających budowę.

W 1994 roku Grąbczewscy w ogóle zaprzestali spłat.

Krystyna Grąbczewska: - Nie mieliśmy harmonogramu spłat, więc trudno nam było dojść z tym wszystkim do ładu. Dopiero znajomy księgowy obliczył nam wszystko precyzyjnie. Z jego obliczeń jasno wynikało, że spłaciliśmy już cały kredyt z odsetkami.

Bank zareagował natychmiast, przekazując sprawę windykatorowi. W tym momencie małżonkowie stracili grunt pod nogami.

- Przez trzy miesiące do komornika trafiało 100 procent naszych emerytur - na samo wspomnienie Gabrielowi Grąbczewskiemu trzęsą się ręce. - ZUS przesyłał 25 proc. do komornika, a resztę na nasze konto osobiste w WBK. Stamtąd automatycznie wszystkie pieniądze przesyłane były... do komor-nika. Nie mieliśmy ani grosza na życie.

Powaga banku

Dom przy Wilczej stał już w stanie surowym, a Grąbczewscy usiłowali zrozumieć, o co właściwie chodzi. Poddali się, gdy do spłaty długu wezwanych zostało czterech poręczycieli ich kredytu.

- Tłumaczyliśmy, pokazywaliśmy dowody wpłat. Do każdego wysłaliśmy prośbę, aby nie spłacali, bo PKO BP żąda czegoś, co mu się nie należy - wspomina Gabriel Grąbczewski. - Na darmo. Bank kojarzy się ludziom z czymś solidnym i wiarygodnym. Naszego zdania nikt nie brał poważnie. Dwóch żyrantów złamało się i zapłaciło. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie - bank musiał im w końcu zwrócić pieniądze.

Tymczasem jednak Grąbczewskich wpisano na krajową listę niesolidnych dłużników. Nie mieli już szansy ratować się kolejnymi pożyczkami z innych banków. Poszli więc na ugodę zaproponowaną przez dyrektora włocławskiego oddziału PKO BP.

- Dyrektor twierdził, że cały czas zalegamy ze spłatami. Zaproponował, aby zlikwidować książeczkę mieszkaniową jeszcze kogoś z rodziny, ;b:co miało ostatecznie pokryć zadłużenie. Nadwyżka pieniędzy miała zostać nam wypłacona.

Po długim namyśle z pomocą przyszedł wujek, który zgodził się zlikwidować swoją książeczkę mieszkaniową. Pieniądze przejął bank, ale Grąbczewscy nadal nie otrzymali od PKO BP zaświadczenia o spłacie kredytu. Zamiast tego odbierali bankiety kolejnych spłat i ponaglenia.

Na niekorzyść

Być może rozstrzygnięcie sądowe tej tragikomedii nadeszłoby szybciej, ale pozbawieni środków do życia "dłużnicy" z ulicy Wilczej nie mieli pieniędzy na wynajęcie dobrego prawnika.

Bezpłatną pomoc deklarowała wówczas tylko Samoobrona. - Niestety, ich prawniczka dwukrotnie zawaliła terminy i pogrzebała nasze sprawy w sądzie - ubolewa Krystyna Grąbczewska. - Prokuratura, do której się zwracaliśmy, odmawiała wszczęcia.

- Pamiętam święta Bożego Narodzenia, podczas których na stole był tylko chleb, smakovita i kompot z jabłek.

Ostatecznie do umorzenia egzekucji wobec Grąbczewskich doszło w 2003 roku, decyzją Sądu Okręgowego we Włocławku. Biegły nie pozostawił suchej nitki na bankowcach z Włocławka. Uznał, że swój dług Grąbczewscy spłacili już w 1995 roku. Bankowcy zaś, nie dość, że nie wykazali się należytą starannością, to jeszcze działali na niekorzyść klientów.

W chwili, gdy Grąbczewscy mieli już pokaźną nadpłatę, bank prowadził na ich koszt egzekucję, której koszty pokrył sobie częściowo z należnej im premii gwarancyjnej za książeczkę mieszkaniową.
Wyrokiem sądu bank musiał zwrócić Grąbczewskim nadpłatę wraz z odsetkami.

Bez dachu i prądu

- Ale co to zmienia? - rozkłada ręce Krystyna Grąbczewska. - Kiedy popadliśmy w tarapaty, ratowaliśmy się innymi kredytami, a dy - wskutek wpisania nas przez PKO BP na listę dłużników - nie mogliśmy już liczyć na pożyczki z banków, musieliśmy wyciągnąć ręce po pożyczkę lombardową, z której spłaciliśmy zadłużenie wobec wujka, który tracił cierpliwość i wytoczył nam sprawę. W efekcie same koszty egzekucji wyniosły 8 tys. zł, a odsetki 20 tys. złotych.

Gabriel Grąbczewski: - Za co mieliśmy spłacić rachunki albo naprawić zerwany przez wichurę dach? Przez całą tę historię wszyscy się od nas odsunęli. Prawie nikt już nie utrzymuje z nami kontaktów, bo gdy pojawia się sprawa pieniędzy, nie ma sentymentów. Zresztą kto chciałby utrzymywać kontakty z bankrutami.

Przeczytaj także: Coraz trudniej o zakup własnego M na kredyt

Grąbczewscy przez lata próbowali jeden kredyt spłacać drugim. Dziś są zadłużeni w kilkunastu bankach na ponad 360 tysięcy złotych i nadal mieszkają w domu bez podług, a ze ścian wyziera surowy beton. Przeżyli już wyłączenie prądu w styczniu, gdy piec działał na elektryczną pompkę.

- Najgorsze jest to, że przez kredyt odebrano nam piękne lata życia, kiedy mogliśmy żyć spokojnie i cieszyć się pracą w ogrodzie - ociera wilgotne oczy Krystyna Grąbczewska. - Dom najchętniej byśmy sprzedali, bo nie spotkało nas tu nic dobrego. Ale nie możemy, bo jest w dyspozycji komornika.

Odmienna interpretacja

Mecenas Justyna Chmielewska, która zdecydowała się pomóc bankrutom, nie mogła z początku dać wiary w ich opowieść: - Włos mi się zjeżył na głowie. Nie potrafiłam zrozumieć, jak to możliwe, że bank nie ma dokumentacji kredytowej.

Według banku sprawa jest załatwiona - "zapłata wszystkich zasądzonych kwot wyczerpuje zobowiązania" - napisał bank, a "różnice w sposobie rozliczania kredytu przez PKO BP i przez biegłego wzięły się z odmiennej interpretacji przepisów". Jeśli Grąbczewscy ponieśli inne szkody, mogą się sądzić.

Co prawda fundacja PKO BP wypłaciła swoim byłym klientom dwukrotnie zapomogę, to jednak wystarczyło na spłatę rachunków za prąd, zakup węgla i zabiegi rehabilitacyjne.

Krystyna Grąbczewska: - Nie mamy już siły, ale też nie mamy wyjścia. Znowu musimy iść do sądu po odszkodowanie, brakuje nawet pieniędzy na naprawę pieca co.

Każdego roku życzymy sobie, żeby kolejny był lepszy i przyniósł wreszcie trochę spokoju- mówi Krystyna Grąbczewska. - Ale czy to możliwe, jeśli każdego dnia nasz dług w innych bankach rośnie o 8 złotych?

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska