- Wszystkie dokumenty przekazałam prokuraturze - wyjaśnia Gizela Eckert - Kurczewska, syndyk masy upadłościowej "Domaru". - Potwierdzam, że chodzi o możliwość popełnienia przestępstwa przez były zarząd przedsiębiorstwa. Mowa o dużych kwotach. Nie ujawnię jak dużych.
Prok. Janusz Kaczmarek, zastępca szefa Prokuratury Bydgoszcz - Północ analizuje materiały przekazane przez panią syndyk.
Wznowione śledztwo?
- Zastanowimy się, czy w świetle nowych faktów wznowić zawieszone wcześniej postępowanie w sprawie Domaru - mówi prokurator Kaczmarek. - Nie mogą na razie powiedzieć, czy chodzi tu o były zarząd, a jeśli tak, to jaki, ale potwierdzam, iż ewentualne śledztwo będzie dotyczyć działania na szkodę spółki. Jeśli śledztwo zostanie wznowione, na pewno będziemy przesłuchiwać osoby poszkodowane przez Domar.
Przypomnijmy, iż w listopadzie 2009 roku, gdy toczyło się postępowanie upadłościowe bydgoskiego przedsiębiorstwa, zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa złożył przewodniczący Rady Nadzorczej Domaru. Wtedy nie znaleziono argumentów potwierdzających zarzuty nie.
Nieoficjalnie wiadomo, że ze sklepowych magazynów bez faktur i rachunków - prawdopodobnie nocami - wywożono ciężarówkami sprzęt RTV i AGD.
Zobacz też: Klienci są dziś wpuszczani do Domaru w małych grupach. Interweniowała policja! ( film)
Wiele nieprawidłowości
- Przez wiele lat sprawowałem funkcję kierowniczą w Domarze i mogę potwierdzić, że w firmie dochodziło do wielu nieprawidłowości - mówi były pracownik, który nie chce ujawniać tożsamości. - Wywożono towary za ogromne sumy, na które Domar miał otrzymać zapłatę, na przykład po 45 dniach. Nie otrzymał nigdy.
Jak informuje nasz rozmówca, nieprawidłowości mogą też dotyczyć funduszu dla niepełnosprawnych, jaki w okresie szczytowym wynosił 3 mln 300 tys. zł. Jedno tylko szkolenie niepełnosprawnych pracowników połączone z bankietem w restauracji miało pochłonąć ponad jedną trzecia tej kwoty.
- W firmie była już pani syndyk, ale jeszcze nieorienowała się w machinacjach zarządu. Później było to niemożliwe - kontynuuje były kierownik.
Jak dodaje, gdy we wrześniu 2009 roku wymieniono zarząd przedsiębiorstwa, ten podziękował za pracę m.in. głównemu księgowemu i głównemu magazynierowi - osobom na kluczowych stanowiskach. Zatrudniono zaufane osoby, otwierając drzwi wszelkim nadużyciom. Dodajmy, że także te wątki będzie musiała sprawdzić prokuratura.
Zobacz też: Wyprzedaż w Domarze: ochroniarze zaglądają ludziom do reklamówek
