Dramat w MZK Toruń. Jest tylko sześciu kontrolerów biletów! "Chętnych do podjęcia tej pracy brak"

Od dłuższego już czasu kontrolerzy biletów w toruńskiej komunikacji miejskiej podlegają Urzędowi Miasta, po tym jak ratusz zdecydował się na rozwiązanie umowy z zewnętrzną firmą. Powodem takiej zmiany była m.in. zbyt duża liczba skarg. Okazuje się jednak, że teraz wcale nie jest lepiej.

Gdy kontrolerów zatrudniała firma zewnętrzna, było ich kilkudziesięciu, mieli umowy o pracę, a także zarabiali rozsądne pieniądze. Jak pieczę nad "kanarami" przejęło miasto, a konkretnie Wydział Gospodarki Komunalnej, zaczęły się masowe odejścia, aż zostało ich tylko sześciu. Miasto co rusz zamieszcza ogłoszenia, że poszukuje kontrolerów biletów, ale zainteresowanie jest znikome.

Co na to Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu?

Dlaczego są takie braki kadrowe wśród kontrolerów biletów? O komentarz do sprawy poprosiliśmy przedstawicieli MZK w Toruniu. O to, co usłyszeliśmy od rzeczniczki tej instytucji:

- Rzeczywiście mamy problem z brakiem kontrolerów biletów. Problem jest jednak powszechny, nie tylko toruński. W momencie przejęcia od miasta zadania związanego z kontrolą biletów było zatrudnionych ośmiu kontrolerów, a obecnie jest ich sześciu. Miejski Zakład Komunikacji, który na zlecenie Gminy Miasta Toruń odpowiada za zatrudnienie kontrolerów, prowadzi rekrutację w sposób ciągły, ale chętnych do podjęcia tej pracy brak - twierdzi Sylwia Derengowska, rzeczniczka MZK.

Rekrutacja odbywa się m.in. za pośrednictwem urzędu pracy, portalu pracuj.pl, portali społecznościowych. Powiatowy Urząd Pracy rozesłał ofertę do 36 osób bezrobotnych, zarejestrowanych w PUP dla Miasta Torunia. Oferta ta była również zamieszczona na stronie Publicznych Służb Zatrudnienia, a tym samym była dostępna dla wszystkich, nie tylko dla osób zarejestrowanych w PUP.

- Odpowiedziało na nią zaledwie sześć osób, jednak ostatecznie żadna z nich nie podjęła pracy. Podobnie z innymi ogłoszeniami. Np. na anonse zamieszczane na jednym z portali społecznościowych wpływa średnio 10 aplikacji, jednak po zapoznaniu się ze specyfiką pracy oraz zakresem wiedzy do przyswojenia, aplikujący rezygnują. Ludzie po prostu nie chcą wykonywać tej pracy. Mają świadomość, że w odczuciu społecznym częstokroć piętnowany jest nie pasażer „na gapę”, czyli ktoś, kto - mówiąc wprost - „kradnie” darmowy przejazd, ale właśnie „zły kanar”, który złapał gapowicza - mówi Sylwia Derengowska, rzeczniczka MZK. - Kontrolerzy szybko stają się rozpoznawalni i często narażeni są na nieprzyjemności, nie tylko podczas wykonywania czynności służbowych, ale także w życiu prywatnym. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że kontrolerzy nie byliby potrzebni, gdyby nie było nieuczciwych pasażerów. Mimo to nie ustajemy w staraniach, by znaleźć chętnych do tej pracy, bo mniej jeżdżących „na gapę” to większe wpływy ze sprzedaży biletów, co z kolei przekłada się na możliwość utrzymania cen za przewozy w dłuższej perspektywie czasu.

Obecnie ponownie jest ogłoszony nabór w Urzędzie Pracy, w obrębie całej gminy, nie tylko w samym Toruniu, ale także np. w Chełmnie, Wąbrzeźnie i okolicach.

Do sprawy z całą pewnością będziemy jeszcze wracać.