https://pomorska.pl
reklama

Dramat w zajezdni: motorniczy wjechał w kolegę! Prezes MZK: "Obaj zawinili". Zobacz raport wypadków w pracy

Małgorzata Oberlan
O włos od tragedii było w zajezdni tramwajowej MZK, w której motorniczy cofając tramwaj wjechał w kolegę. Docisnął go do bramy garażu. Wezwani na miejsce strażacy i medycy wstępnie ocenili, że pokrzywdzony doznał poważnych, wielonarządowych obrażeń.

Do tego groźnego wypadku przy pracy doszło wcześnie rano, o godzinie 4.45, we wtorek 27 października. Motorniczy cofał tramwaj. Prawdopodobnie nie upewnił się, czy nikt nie stoi za pojazdem. Wjechał w kolegę i dosłownie docisnął go do bramy. Potrzebna była pomoc PSP i wezwanie pogotowia ratunkowego.

Prezes MZK: "Błędy po obu stronach"

-Dziś cieszymy się, że poszkodowany pracownik ucierpiał zdecydowanie lżej niż wstępnie ocenili to strażacy i ratownicy. Skończyło się na złamaniu ręki. To, oczywiście, też jest bolesny skutek, ale zdecydowanie innego kalibru niż wielonarządowe obrażenia (taki był pierwszy meldunek i tak też raportuje PIP-przyp.red). Mamy nadzieje, że po chorobowym i rehabilitacji pracownik wróci do swoich obowiązków zawodowych. Taka jest nasza wola i jego deklaracja - mówi Paweł Maniszewski, prezes MZK w Grudziądzu.

W ocenie pracodawcy, do wypadku w grudziądzkiej zajezdni tramwajowej doszło wskutek błędów ludzkich. -Zawinili obaj pracownicy. Motorniczy niebezpiecznie cofając, a pokrzywdzony pracownik znajdując się w miejscu, w którym wtedy go być nie powinno - mówi prezes MZK. - Pokrzywdzony to mężczyzna w średnim wieku, z doświadczeniem zawodowym. Teraz jednak najważniejsze, by możliwie szybko wrócił do sprawności i pracy.

Wypadek zgłoszono PIP. Inspekcja pracy prowadzi w związku z tym standardowe postępowanie wyjaśniające okoliczności i przyczyny zdarzenia. Także po to, by jak zawsze podkreśla Okręgowy Inspektorat Pracy w Bydgoszczy, uniknąć podobnych wypadków w przyszłości. PIP zbada też na pewno, jak wyglądał nadzór nad pracą motorniczego i poszkodowanego przez niego kolegi tamtego październikowego poranka.

Trzy groźne poparzenia w pracy

W październiku PIP w woj. kujawsko-pomorskim zgłoszono 16 wypadków przy pracy, w tym cztery śmiertelne, sześć poważnych i jeden zbiorowy. Skutkiem aż trzech wypadków były poparzenia. Co się konkretnie wydarzyło?

Polecamy

Jedno z poparzeń miało miejsce w przedsiębiorstwie farmaceutycznym "Prolab" w Paterku koło Nakła nad Notecią. Do wypadku doszło 6 października. Uległa mu pracownica, która przenosiła ręcznie litrowy pojemnik z gorąca wodą. Nagle potknęła się i oblała. Poparzyła sobie przede wszystkim twarz, ale klatkę piersiową. Sprawę bada PIP.

Pozostałe

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Do kolejnego poparzenia pracownika doszło w Grudziądzu, 15 października, w jednym z tutejszych zakładów przetwórstwa odpadów metalowych. "Podczas cięcia palnikiem gazowym elementów stalowych doszło do upadku butli z gazem technicznym. Doszło do rozszczelnienia instalacji i następnie zapłonu paliwa. Poszkodowany doznał poparzenia termicznego twarzy" - podaje w raporcie PIP.

Trzecie poparzenie miało miejsce w kopalni surowców mineralnych w Nowym Kobrzyńcu, w powiecie rypińskim. Do tego wypadku doszło 16 października. Tak jego przebieg opisuje inspekcja pracy: "Podczas dokonywania oględzin kondensatora do kompensacji mocy biernej transformatora
w stacji doszło do pojawienia się łuku elektrycznego. Stojący w pobliżu poszkodowany doznał poparzenia termicznego ciała".

Polecamy

Ten niebezpieczny wypadek, identycznie jak inne zgłoszone w październiku, dokładnie badany będzie przez PIP. Natomiast wypadki śmiertelne równolegle są przedmiotem postępowań prowadzonych przez policję, pod nadzorem prokuratury. Tak wyjaśnić trzeba m.in. tragedię, do której doszło w Starym Brześciu.

Upadek z 12 metrów. Bez szans na przeżycie...

Stary Brześć to niewielka miejscowość w gminie Brześć Kujawski, w powiecie włocławskim. Do dramatu przy pracy doszło tutaj 23 października, około godziny 15.20.

"Wypadkowi uległ pracownik firmy budowlanej we Włocławku. Poszkodowany wykonywał prace dekarskie na dachu budynku mieszkalnego, wielorodzinnego. W ich trakcie spadł z wysokości około 12 metrów na ziemię. W wyniku doznanych urazów zmarł na miejscu" - raportuje PIP. To na razie wstępny meldunek. Przyczyny tragedii wyjaśniają obok PIP policjanci.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska