MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Droga redakcjo!

(imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Przeczytałem artykuł "Szkoła jak rodzina" z ostatniego wydania strony "Po dzwonku" i chciałem się podzielić swoimi refleksjami na ten temat.

     Napisali do nas
     Jestem także uczniem jednej z prywatnych szkół (nie katolickiej), chodzę do drugiej klasy. Przez cały ubiegły rok, a także podczas ostatniego semestru, mogłem więc sobie wyrobić zdanie na temat sposobu prowadzenia zajęć i "polityki edukacyjnej" prowadzonej przez te placówki.
     Wydaje mi się, że nic nie jest czarno-białe. Jestem, oczywiście, wdzięczny moim rodzicom za to, że płacą za moją naukę spore pieniądze (przeszło 400 złotych), ale bywają chwile, kiedy chciałbym się uczyć w zwykłej szkole. Tzn. takiej, w których nauczyciel postawiłby mi jedynkę za nieprzygotowanie do lekcji, nie zaś tylko postawił minus, który i tak nic przecież nie znaczy. Poza tym, często mówi się, że belfer w prywatnej szkole jest nikim (tzn. jest lekceważony) i czasami rzeczywiście tak jest. Brak zadań domowych to właściwie "normalna sprawa" i nie dziwi to nawet dyrekcji. Podobnie jak zwracanie się do nauczyciela per "ty" (co nie każdy przecież lubi). Jest jeszcze wiele mankamentów, ale są także plusy. Jeden z nich to znakomite zajęcia sportowe, w których możemy uczestniczyć - nie każda szkoła może się przecież poszczycić własnym basenem czy kortem tenisowym. Podobnie rzecz się ma z pomocami naukowymi: wszystkie ksera (np. potrzebne do zajęć językowych) zawsze otrzymujemy za darmo, na każdą osobę przypada również słownik i encyklopedia. Książki możemy zostawiać zresztą w klasie, zamknięte na klucz - nie musimy za każdym razem taszczyć ich do domu. Poza tym, czasami atmosfera jest naprawdę "luzacka" i nauczyciel da nam wiele cennych rad, opowie o swoim życiu. Relacje są partnerskie, możemy więc czuć się "jak równy z równym". Nikt nas też nie obraża i nie wyzywa od "nieuków" i "nierobów", jak to się zdarza w państwowych szkołach (choć są oczywiście niechlubne wyjątki).
     Są więc plusy i minusy nauki w takich szkołach. Można powiedzieć, że edukacja państwowa i prywatna to dwa różne bieguny, dwa różne style. I sami musimy sobie odpowiedzieć, czy taka forma przekazu (uwagi o których piszę bardzo często pojawiają się w wypowiedziach moich przyjaciół i znajomych), odpowiada nam, czy nie. Ja mogłem spróbować - bo przecież w każdej chwili mogę (rodzice biorą pod uwagę taką ewentualność) przenieść się do państwowego liceum. Nie zrobię tego jednak, bo mimo wszystko cieszę się, że dano mi taką szansę i mam zamiar ją wykorzystać. A zadania domowe i tak odrabiam. Każdy pracuje przecież w zgodzie z własnym sumieniem - nie tylko nauczycielem.
     Czekamy na Wasze kolejne listy w tej i innych sprawach. Przypominamy nasz adres elektroniczny: [email protected]
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska