A dyskusja o przebiegu S5 zawrzała ponownie po tym, jak okazało się, że droga pójdzie wschodnią stroną Kowalewa, choć od lat była planowana po zachodniej stronie wsi.
Około stu mieszkańców Kowalewa stawiło się w czwartek wieczorem w tamtejszej szkole, by spotkać się z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i walczyć o swoje domy, działki, ciszę i spokój. Kto kogo przekonał?
Korytarz na wschodzie
- Jeśli puszczą S5 przez moją działkę, to co ja mam teraz robić? Budować się na niej nie ma sensu, a pieniądze z wykupu dostanę najwcześniej dopiero za 1,5 roku - twierdzi Krzysztof Karczewski, który kupił działkę teraz objętą korytarzem, dostał już warunki zabudowy dla niej i po wyborze projektu miał zaraz wnioskować o pozwolenie na budową. - Dopiero wtedy będę mógł poszukać nowej działki. A jeśli przesuną drogę w lewo i ominą moją działkę, to będę mieszkał pod ekranem. Nie tak miało być. To miał być piękny zakątek.
Jeśli mogło jego, to mogło i każdego. Mogło jeszcze gorzej. Jak np. jego sąsiada. Krzysztof Florczak dwa lata dom budował...
Więcej o spotkaniu w sprawie S5 czytaj: Sprawa S5. - Nie tak miało być. To miał być piękny zakątek - mówi załamany właściciel działki w Kowalewie
Internauci komentują sytuację
Obserwator pisze: A jaka jest odpowiedzialność osób, które doprowadziły do wyznaczenia tego obszaru Natura właśnie w tamtym rejonie? Zdania co do wartości tych łąk są podzielone i na pewno nie prezentują ona wybitnej wartości - nie jest to żaden rezerwat przyrody, a mimo że na terenie naszego województwa obszarów chronionych jest bardzo dużo, nikt nigdy nie brał nawet pod uwagę, by objąć ochroną te tereny. Ktoś ostatnio jednak usilnie starał się, by za wszelką cenę te tereny objąć ochroną i wykluczyć z możliwości innego wykorzystania (czy dziś będzie tak odważny i powie - TAK TO JA!). Z tego co wiem, przy Naturze 2000 postulat objęcia ochroną może zgłosić KAŻDY i teren taki już w momencie zgłoszenia jest traktowany jak chroniony. Czy są jakieś służby państwowe, które mogą zweryfikować rzeczywistą wartość tych terenów? A jeśli okaże się, że ten teren nie ma takiej wartości, to czy ktoś za to odpowie? Za opóźnianie inwestycji, za podwyższanie kosztów (prace projektowe, wykupy, wyburzanie domów), za szkody moralne tych ludzi, którym z powodu (być może zwykłej i nie wyróżniającej się niczym) łąki każe się wyburzyć dorobek ich życia? Czy nie popadamy w zbytnie skrajności, że po okresie "komuny" gdy w ogóle nie liczono się z przyrodą, nagle wyburzamy domy i wysiedlamy w obronie łąki?
Czytaj e-wydanie »