Na ulice miasta wyjechaliśmy wczoraj o 7.30. Trasę wyznaczyliśmy ulicami, które w pierwszej kolejności przejęły ruch z zamkniętej Spornej. Wrażenia? Już po kilku minutach natrafiliśmy na gigantyczny korek na jezdni Jana Pawła II przed rondem Toruńskim, który ciągnął się aż do wiaduktu na Wojska Polskiego.
Samochody stały w nim przynajmniej po 5-6 cykli zmiany świateł na rondzie. Na kolejny zator natknęliśmy się około godz. 8 na Planu 6-Letniego przed skrzyżowaniem z Nowotoruńską. I o ile początkowy odcinek ulicy, zaraz za Wojska Polskiego, był przejezdny, to dalej jazdę utrudniały auta włączające się do ruchu właśnie z Nowotoruńskiej i Toruńskiej.
Wąskie gardło na moście
- Teraz jest całkiem znośnie, ale wczoraj, pół godziny wcześniej było dwa razy gorzej. Musiałem w Nowotoruńską skręcić i pojechać do mostu Pomorskiego, bo na most Kazimierza Wielkiego w ogóle nie dało rady wjechać - mówi zagadnięty w korku kierowca. My nie rezygnujemy. Przejeżdżamy skrzyżowanie i po chwili dojeżdżamy do krzyżówki z Toruńską, gdzie znów mamy ten sam problem - zielone światło do jazdy na wprost, ale przejazd uniemożliwiają samochody stojące tuż za skrzyżowaniem. Czekamy jednak kolejne minuty, ruszamy i już po chwili... wiadomo skąd ten korek - zwężenie z dwóch do jednego pasa ruchu przed mostem.
Unikajmy jazdy w szczycie
Z tej samej przyczyny utworzył się zator po drugiej stronie przeprawy, przede wszystkim na jezdni Fordońskiej prowadzącej w kierunku centrum. Mimo że wcześniej drogowcy przedłużyli na niej lewoskręt w kierunku mostu, to i tak korek na jezdni ciągnął się aż do ulicy Szajnochy. Z dwóch pasów na Fordońskiej jeden był więc kompletnie sparaliżowany. A było już po godz. 8, więc po największym obciążeniu porannego szczytu.
- Niestety, zamkniętej Spornej nie da się tak łatwo ominąć i kto nie chce nadrabiać kilkudziesięciu kilometrów, musi przejechać przez most Kazimierza Wielkiego albo most Pomorski. Jedyne co mogę poradzić, to unikanie obydwu przepraw przed godziną 8 rano i w okolicach 15-17. Innego pomysłu nie ma i chyba już nie będzie - twierdzi Marian Kalisz, bydgoski taksówkarz, którego zapytaliśmy o rady dla kierowców.
Lepiej nie będzie
- Sytuację rozwiązałaby kolejna przeprawa przez Brdę, ale o niej możemy tylko pomarzyć - przyznaje Magdalena Kaczmarek z Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - My ze swojej strony zrobiliśmy co mogliśmy, ale bez dodatkowej infrastruktury i choćby drugiej nitki na moście Kazimierza Wielkiego nic więcej nie zdziałamy - mówi.
Ale o ile możliwości rozbudowy infrastruktury drogowej miasta nie budzą żadnych wątpliwości, to sporo kontrowersji wywołuje już czas, w jakim drogowcy mają remontować Sporną. Drogowcy twierdzą, że krócej nie mogą, bo "muszą przecież wybudować od nowa most nad Brdą". Innego zdania są choćby nasi internauci: "Jak można kilkaset metrów wąskiej ulicy remontować przez rok????? A znając życie z różnych powodów atmosferycznych, a to za duże słońce, a to deszcz, mróz, śnieg, wszystko przeciągnie się do 1,5 roku... Życzę naszym dyrektorom z bydgoskiej dyrekcji dróg 100 lat... stania w korkach" - pisze "pioko".