To była ostatnia okazja, by swobodnie przetestować leszczyński tor. Stadion przejmują organizatorzy Drużynowego Pucharu Świata i poza oficjalnym treningiem dla wszystkich finalistów, testów nie będzie. Polacy przenieśli się więc do Ostrowa. Mają czas by dobrze przygotować się do walki.
Powołania do reprezentacji nie były zaskoczeniem. Marek Cieślak postawił na czwórkę uczestników cyklu Grand Prix: Macieja Janowskiego, Patryka Dudka, Piotra Pawlickiego i Bartosza Zmarzlika (rezerwowym jest Bartosz Smektała).
Polacy są głównymi faworytami do złota i każde inne rozstrzygnięcie finału będzie zaskoczeniem. Część rywali szuka jeszcze formy, część wyeliminowały kontuzje, niektórzy sami zrezygnowali z udziału w „drużynówce” bo wolą skupiać się na indywidualnych popisach. To jednak tylko teoria. W praktyce, swoją wartość trzeba udowodnić na torze.
Brytyjczycy, którzy sprawili niespodziankę pewnie wygrywając pierwszy półfinał, szykują się na zaciętą walkę. - Interesuje nas zwycięstwo w finale - odważnie zapowiedział Craig Cook, który niespodziewanie był liderem brytyjskiej drużyny. - Jedziemy do Leszna zdobyć medal, jedziemy tam wygrać. Jaki jest sens liczyć na drugie miejsce? Musimy w siebie wierzyć i zrobić wszystko, żeby się udało - podkreślał. - Polacy są dobrzy, są naprawdę mocni. To fakt. Ale to nie znaczy, że są nie do pokonana. Jeśli ktoś uważa, że jadąc przeciwko Polakom, nie można wygrać, jest w błędzie.
Nasi zawodnicy wcale nie lekceważą rywali. - Ostatnie dni przed finałem na pewno będą bardzo pracowite. W warsztatach, na torze i w siłowni będzie wycisk - zapewnił Maciej Janowski. - Spędzimy ze sobą sporo czasu, ale będzie super. Lubimy się, podpatrujemy nawzajem, wymieniamy się uwagami. Po treningu w Lesznie każdy miał jakieś uwagi do toru, które sobie przekazaliśmy.
Reprezentacja Polski przed finałem Drużynowego Pucharu Świata.
Polacy nie mają problemu z presją. - Kochamy jeździć przy pełnych trybunach, więc będzie super - dodał Janowski. - Tak, jak było podczas Grand Prix w Warszawie, gdzie było dużo publiczności. To daje mocnego kopa, ale raczej nie blokuje. To dla nas motywacja, by pokazać się z dobrej strony.
O formę polskich żużlowców raczej nie ma się co martwić. Zwłaszcza w przypadku dwójki Janowski - Patryk Dudek.
- Cieszę się, że finał jest w lipcu. Początek sezonu miałem w kratkę, ale im dłużej trwają rozgrywki, tym lepiej jadę - zapewnił Dudek. - Poprawiło się zwłaszcza czucie motocykla i moja jazda. Sam tor w Lesznie bardzo mi sprzyja. Zdobyłem na nim tytuł mistrza Polski juniorów i mistrza kraju seniorów, więc wszystko mi pasuje. Myślę zresztą, że dla żadnego z zawodników geometria tego toru nie jest problemem. Najważniejsze, żeby dobrze dopasować ustawienia motocykla do warunków, jakie będą panowały w sobotę.
Finał DPŚ odbędzie się w sobotę w Lesznie (początek o godz. 19.00, transmisja w Canal+).
To jedyne takie muzeum! Historia czarnego sportu w Toruniu [zdjęcia]
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU