Pytanie to zadaje mieszkaniec Dubielna, na co dzień mijający zniszczony wiadukt w lesie.
- Najpierw, przy wjeździe na most pojawiły się znaki zakazujące wjazdu. Ale prawie nikt ich nie przestrzegał. Gorzej, znaki zostały ukradzione. Więc pojawił się nowy pomysł: wójt kazał wykopać poprzeczne rowy przed i za wiaduktem - wspomina Czytelnik.
Jednak i na to znalazł się sposób. Spryciarze zasypali rowy i dalej jeździli po moście, nie bacząc na to, że w każdej chwili grozi mu zawalenie. - Wtedy wójt wymyślił, że trzeba zasypać go piachem. Cel, że nikt nie przejedzie, został osiągnięty. Pytanie: czy to wystarczy? Bo co będzie, gdy wiadukt runie na tory pod ciężarem tego piachu? Zdaje się, że o tym już nikt nie pomyślał - zauważa mieszkaniec Dubielna.
- Pomyślałem, pomyślałem - zapewnia Mieczysław Pikuła, wójt gminy Jeżewo. - Nie było jednak innego wyjścia niż piach. To ludzie zmusili mnie do tego swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Piach usypany jest przy krańcach wiaduktu i będzie usunięty jeszcze w czerwcu, wraz z całą przeprawą. Decyzję w tej sprawie podjęła Rada Gminy Jeżewo.
Uchwała nie jest po myśli wszystkich mieszkańców Dubielna. - Będziemy zmuszeni nadrabiać kilometr, żeby dostać się do wsi. Gmina powinna wziąć to pod uwagę - sugeruje Czytelnik z Dubielna.
Wójt ma na ten temat inne zdanie: - Nie kilometr, a mniej i dotyczy to zaledwie trzech gospodarstw - wylicza. - Uważam, że ich mieszkańcy nie są w tak złej sytuacji, jak mówią, bo przejazd przy stacji kolejowej Dubielno jest bardzo blisko. Podobnie jak nowa kładka w Ciemnikach. Gminy nie stać na budowę nowego mostu. Toruń jest takim dużym miastem i mają tylko jeden most. A my mamy budować trzeci dla kilku ludzi?