O poprawę warunków pracy pielęgniarki walczą już trzeci rok. Po każdym proteście, podpisują z dyrekcją porozumienie, jednak po czasie okazuje się, że ich postulaty nie doczekały się spełnienia. Dlatego dziś znowu stanęły przed budynkiem dyrekcji i dmuchając w gwizdki, głośno skandowały swoje racje.
Trzeba bardzo podpaść, żeby nie dostać nagrody
Zmotywowała je informacja, że podczas jutrzejszego spotkania Rady Społecznej Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, dyrektor Waldemar Szczepański ma mieć przyznaną nagrodę. - Już to przegłosowaliśmy. Nie mówimy o premii za wybitne osiągnięcia, ale o formalności, obowiązującej w budżetówce za całokształt działalności. Trzeba sobie bardzo zasłużyć, żeby nie mieć przyznanej tej nagrody - wyjaśnia Jarosław Pająkowski, członek rady społecznej szpitala.
Nie pamięta on, o jaką kwotę chodzi. - To skandal, że nagradza się szefa placówki, w której co rusz odbywają się akcje protestacyjne. To najlepszy dowód, że jest ona źle zarządzana. Personel pracuje tu na granicy wytrzymałości - irytują się pielęgniarki.
Czerwona kartka dla szpitali psychiatrycznych
Na granicy wytrzymałości
- Jest nas za mało na oddziałach, dwie kobiety to dramat - tłumaczy Grażyna Kozłowska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu. - Na nas spoczywa obowiązek obserwacji wszystkich pacjentów na oddziale, a jest ich zawsze około 30; a także opanowywanie chorych w chwili ataku, co jest regułą w tej pracy. Należy się nam wsparcie i godna płaca!
Godna, czyli 2,5 tys. zł. Delegacja pielęgniarek, którą dyrektor zaprosił do swojego gabinetu podczas protestu, przedstawiła mu oczekiwania. - Na co on odpowiedział, że nie jest w stanie przyznać nam podwyżki ani zatrudnić więcej pielęgniarek - przekazuje Grażyna Kozłowska.
- W takim razie, nigdzie się stąd nie ruszamy! Rozkładajcie namioty, będziemy głodować - rzuca ktoś z tłumu.
Pielęgniarki zapewniają, że pacjenci na tym nie ucierpią. - Będziemy chodzić na dyżury, nie odejdziemy od łóżek chorych. Pytanie, jak długo wytrzymamy pracę w takim obciążeniu? - zastanawia się Kozłowska.