Do rozmów zaproszono między innymi Tomasza Latosa, bydgoskiego posła, który już na wstępie zaznaczył potrzebę lepszego kontrolowania szpitalnych wydatków. - Być może dobrym rozwiązaniem byłby rejestr wszystkich usług medycznych - proponował.
Głos w tej sprawie zabrała także Wanda Korzycka-Wilińska, szefowa Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy. - Środki finansowe, które otrzymujemy od Narodowego Funduszu Zdrowia nie są dostosowane do tak zwanych świadczeń unikatowych - zwróciła uwagę. - Nie precyzuje tego ustawa o Zakładzie Opieki Zdrowotnej.
Tymczasem, jak podkreśliła, to właśnie zabiegi wysokospecjalistyczne, które przeprowadza się w "Juraszu" są najdroższe. - Niestety, nie ma różnicy w finansowaniu szpitali powiatowych i klinicznych - wskazała.
W trakcie konferencji sporo czasu poświęcono także programowi restrukturyzacji szpitali uniwersyteckich w Bydgoszczy. Tu w gorącą dyskusję wprawił uczestników pomysł powołania menedżerów klinik (mają nimi być pielęgniarki). - Sceptycznie oceniam tę koncepcję - mówił Krzysztof Kasprzak, komendant szpitala wojskowego w Bydgoszcz. - Szefowie klinik, czyli lekarze będą zrzucać odpowiedzialność właśnie na menedżerów.
Padło też pytanie o tegoroczne kontrakty z NFZ. - Są zadowalające? Wystarczy pieniędzy? - dociekał Wojciech Kuta, redaktor naczelny miesięcznika "Rynek Zdrowia".
Dyrektorzy jednogłośnie odpowiedzieli, że nie obędzie się bez nadwykonań, czyli przekroczenia limitu finansowego narzuconego przez fundusz.