https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Działki czekają na kupca

(ast)
Miasto liczyło, że szybko uda się sprzedać działkę przy Powstańców Warszawy. Niestety, mimo ogłoszenia już kilku przetargów, kupca nadal nie ma.
Miasto liczyło, że szybko uda się sprzedać działkę przy Powstańców Warszawy. Niestety, mimo ogłoszenia już kilku przetargów, kupca nadal nie ma. Tomek Czachorowski
Nie ma chętnych na miejskie działki. I dlatego zysk ze sprzedaży komunalnego mienia może być dużo niższy niż zakładano. W bydgoskim ratuszu liczą jednak na ożywienie gospodarcze.

Od dłuższego czasu miasto próbuje bez powodzenia sprzedać działkę o powierzchni 6 hektarów przy Powstańców Warszawy. Ratusz ogłosił już kilka przetargów na sprzedaż nieruchomości, ale jak dotąd kupca nie ma.

Radni zgodzili się na sprzedaż terenów przy Powstańców Warszawy w marcu ubiegłego roku. Kiedyś w tym miejscu znajdowały się obiekty klubu "Brda". Z czasem sportowcy zaczęli opuszczać budynki, a w 2006 roku na działce wybuchł pożar.

Po sprzedaży działki miasto liczyło, że w tym miejscu powstanie osiedle mieszkaniowe. Działka przy Powstańców Warszawy nadal straszy ruinami stadionu, chociaż w okolicy powstają bloki.

Zachętą dla potencjalnych kupców miała być niższa cena nieruchomości. W pierwszym przetargu cenę działki ustalono na 28 milionów złotych, później została obniżona do 25 milionów. Po raz ostatni prezydent Konstanty Dombrowicz obniżył ją do 20 milionów złotych. Nie pomogło.

- Na pewno dalsze obniżanie ceny nie wchodzi w grę - mówi Maria Drabowicz, dyrektor wydziału mienia i geodezji Urzędu Miasta. - Nie możemy przecież sprzedawać naszych terenów za bezcen.

Jak dodaje dyrektor wydziału mienia i geodezji, kolejnego przetargu na sprzedaż nieruchomości przy Powstańców Warszawy w najbliższym czasie nie będzie. - Pamiętajmy, że organizowanie przetargu to też są koszty. Poczekamy trochę, może zmieni się koniunktura na rynku nieruchomości - ma nadzieję Maria Drabowicz.

Dyrektor Drabowicz twierdzi, że pierwsze "jaskółki" już są. - Jeszcze niedawno nasz telefon milczał, a teraz kupcy dzwonią i pytają, między innymi o działkę przy Powstańców Warszawy. To oczywiście nie oznacza, że muszą ją kupić, ale daje się odczuć pewne ożywienie - dodaje.

Radni z komisji gospodarki przestrzennej jeszcze przed wakacjami zaproponowali, by podzielić 6-hektarową działkę na mniejsze.

- Na pewno łatwiej będzie znaleźć kupca na nieruchomości za kilka milionów złotych niż za 20 - przekonywali radni.

Jednak urzędnicy są temu przeciwni. Może być problem z częściami wspólnymi nieruchomości. Razem z działkami, należałoby też sprzedać udziały w tych częściach. Poza tym 6-hektarowy teren jest zwolniony z podatku VAT, do mniejszych taki podatek trzeba doliczyć. - To nie byłby dla miasta interes - przekonuje Maria Drabowicz.

Miasto czeka też na inwestora, który kupi działkę o powierzchni 0,34 hektara przy ulicy Pod Blankami/Wały Jagiellońskie. Ratusz wycenił ją na ok. 4 milionów złotych.

Przed rokiem wydawało się, że na działce Pod Blankami w krótkim czasie stanie hotel. W lipcu 2008 roku wiceprezydent Maciej Grześkowiak z dumą opowiadał, że nieruchomość chce kupić sieć hoteli.

Niespodziewanie inwestor się wycofał. Nie wiadomo, dlaczego. - Nie przystąpili nawet do przetargu - informuje dyrektor Drabowicz.

Ponieważ działka znajduje się w strefie staromiejskiej, inwestor przed rozpoczęciem budowy musiałby wykonać badania archeologiczne. - Odciążymy potencjalnego kupca i zrobimy je na nasz koszt - dodaje dyrektor mienia i geodezji.

Bydgoski ratusz chce też sprzedać m.in. tereny przy Kijowskie, Powale, Mińskiej i działki w Opławcu.
Jak mówi Maria Drabowicz, już wiadomo, że w tym roku wpływy ze sprzedaży mienia komunalnego będą mniejsze niż zakładano. O ile, będzie wiadomo w grudniu, kiedy urzędnicy zrobią podsumowane.

- W budżecie założyliśmy, że będzie to 51 milionów złotych - mówi Ambroży Pawlewski, skarbnik miasta. - Tymczasem wpływy za pierwsze półrocze 2009 roku wyniosły zaledwie 7 milionów. Dodaje: - Nie jestem wróżką, żeby dziś wiedzieć, jakie osiągniemy wpływy na koniec roku. Chcielibyśmy, by były jak największe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
"- Na pewno dalsze obniżanie ceny nie wchodzi w grę - mówi Maria Drabowicz, dyrektor wydziału mienia i geodezji Urzędu Miasta. - Nie możemy przecież sprzedawać naszych terenów za bezcen ".
Co tu dodawać do takiej wypowiedzi wieloletniej jaśnie dyrektor Drabowicz. Jej wypowiedź świadczy o braku kompetencji tej pani do pełnienia tej funkcji za NASZE podatki. Otóż jaśnie pani chyba nie wie co to jest wolny rynek, a co za tym idzie CENA RYNKOWA. Pamiętam taki kuriozalny "przetarg" sprzed lat, z udziałem jaśnie pani DYREKTOR. Obok niej przyboczni urzędnicy. Od początku lat 90-tych dzierżawiłem 33m2 gruntu od Miasta, pod pawilon handlowy. Obok mnie inni także po 33m2 (ciekawe dlaczego akurat tyle ?). W roku 1999 wszyscy użytkownicy postanowili rozbudować swoje "szaleństwa" o kolejne ...11 m2. Jaśnie pani i jej ludzie na tę okoliczność urządzili wesołe przedstawienie pt. PRZETARG. Hehehe. Bareja w grobie się przewraca. Kolejno stawaliśmy przed obliczem jaśnie KOMISJI PRZETARGOWEJ, od której usłyszeliśmy, że stawka ma wynieść tyle to a tyle...i basta. Kiedy zauważyłem , że jaśnie pani i jej ludzie chcą za m2 gołego gruntu mw. tyle co np. sp-nia mieszkaniowa za wynajem tegoż metra pawilonu handlowego, pani dyr. stwierdziła, że jeśli ja nie przyjmę jej warunków, to kto inny może wynająć ten teren. Taki wariant spowodowałby to, że nie miałby praktycznie dojazdu do swojego pawilonu spożywczego. Mogłem nie godzić się na taką paskarską stawkę i zburzyć swój pawilon.
TO SIĘ NAZYWA AROGANCJA WŁADZY, pani dyrektor. Ale czy pani jest w stanie to zrozumieć ?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska