https://www.youtube.com/watch?v==JecdkFA1aQI
Przypomnijmy, ogród pana Bronisława Piotrowskiego - "Swoboda" - jest likwidowany. Miasto przekaże grunt Uniwersytetowi Kazimierza Wielkiego, bo tu w przyszłości ma stanąć biblioteka. Pan Bronisław chce, aby pieniądze z rekompensat za wspólną własność z likwidowanego ogrodu (za świetlicę, instalację elektryczną) zostały rozdzielone na wszystkich tamtejszych działkowców.
W tej chwili jest to jednak niemożliwe. Artykuł 15. Ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych mówi, że wspólne urządzenia i budowle stanowią własność Polskiego Związku Działkowców. I dlatego to nie działkowcy, a PZD otrzyma pieniądze z rekompensat za wspólną własność.
- Wiem, że jedyne, co mogę zrobić, to przekonać posłów, że to prawo jest niesłuszne i krzywdzące. To my inwestowaliśmy przecież w nasze ogrody i to nam należy się za to rekompensata - twierdzi Piotrowski.
Nasz Czytelnik postanowił działać. Nie patrząc na opcje polityczne uderzył do Anny Bańkowskiej z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To spotkanie jednak nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Nie poznaliśmy żadnych konkretów i nie dowiedzieliśmy się, czy posłanka pomoże działkowcom z likwidowanego ogrodu. - Sprawa jest bardzo skomplikowana - mówi Anna Bańkowska. - Zmiana przepisów nie dotyczyłaby tylko jednego ogrodu, ale wszystkich działkowców w Polsce.
Pani poseł miała kilka pytań do naszego Czytelnika. - Czemu nie dążył pan do zmiany przepisów, gdy był pan prezesem ogrodu? - pytała. - Wtedy nawet nie wiedziałem, że własność wspólna należy do Polskiego Związku Działkowców. Dopiero przy likwidacji ogrodu okazało się, że z tego powodu nie dostaniemy pieniędzy za części wspólne. Otrzymamy jedynie rekompensaty za to, co mamy na działkach, za altany i nasadzenia - tłumaczył Bronisław Piotrowski.
Posłanka pytała też, czy Polski Związek Działkowców nie dokładał do inwestycji ogrodu. - Za większość prac płacili sami działkowcy. Pamiętam, że gdy odnawialiśmy instalację elektryczną, za skrzynki i kable płaciliśmy własną gotówkę - mówi Bronisław Piotrowski. - Przyznaję jednak, że na stulecie ogrodu otrzymaliśmy koło tysiąca złotych.
Wsparcie od PZD to nie jedyny problem, który może utrudnić uzyskanie rekompensaty działkowcom. - Nie wiem, czy technicznie PZD byłby przygotowany, aby wiedzieć, ile komu oddać - zastanawiała się głośno Anna Bańkowska. - To można od razu sprawdzić - ripostował natychmiast Bronisław Piotrowski. - W tej chwili rzeczoznawca dokonuje wyceny także części wspólnej.
Dla pana Bronisława to, że dostawali pieniądze nie ma znaczenia. - Zresztą to my utrzymujemy Polski Związek Działkowców z naszych składek - zwracał uwagę pan Bronisław. - One pochodzą tak naprawdę z naszej kieszeni. Dlatego tym bardziej należą nam się pieniądze z rekompensat za wspólną własność - podsumowywał.
Te słowa nie do końca przekonały Annę Bańkowską. Ją bardziej interesowały polityczne konsekwencje. - Zdaje pan sobie sprawę, że jeśli będziemy trzymać stronę działkowców, to spowoduje konflikt z zarządem Polskiego Związku Działkowców? Czyli jesteśmy w tym momencie bliżej tego, do czego dąży Prawo i Sprawiedliwość, czyli likwidacji Polskiego Związku Działkowców i uwłaszczenia działkowców? - pytała posłanka.
Dla pana Bronisława opcje polityczne nie mają jednak wielkiego znaczenia. Liczy się efekt, czyli to, czy uzyska wyłożone z własnej kieszeni pieniądze na inwestycje. Na to na razie nie ma wielkich nadziei.
- Rozumiem rozgoryczenie działkowców. Wiem, że chcieliby otrzymać pieniądze, ale to nie jest takie proste, jak im się wydaje - komentowała Anna Bańkowska - Chciałabym na ten temat porozmawiać z zarządem Polskiego Związku Działkowców, z prezesem Kondrackim i z tymi, którzy są autorami koncepcji dotyczących działek.
Bronisław Piotrowski natomiast ma zamiar rozmawiać także z posłami z innych frakcji, także po wyborach.