Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci na emigracji, a rodzice starzeją się w kraju. Bydgoszczanin: - Uwięzili nas w domu, zabierają pieniądze

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
- Siedzimy cały czas w domu, z nudów więc gramy z żoną w pasjansa - opowiada pan Jan z Bydgoszczy. Jego żona jest raczej milcząca.
- Siedzimy cały czas w domu, z nudów więc gramy z żoną w pasjansa - opowiada pan Jan z Bydgoszczy. Jego żona jest raczej milcząca. Agnieszka Domka-Rybka
Mamy WhatsAppa, Skype’a, Messengera. Jednak nie zastąpi to ludzkiego kontaktu rodziców i dzieci, które wyjechały za chlebem. Społeczeństwo starzeje się w zawrotnym tempie, a ludzi do opieki jest coraz mniej.

Pan Jan dostaje od rodziny 300 zł "kieszonkowego" na tydzień. - Uwięzili mnie i żonę w domu, zabierają nam wszystkie pieniądze. Pomocy! - prosi. Dzieci mieszkają za granicą.

- Teść non stop oskarża moją żonę. Ona pracuje i prowadzi dwa domy, jeden swoich rodziców w Bydgoszczy, drugi nasz na Wyspach. Nie wiem, ile jeszcze jest w stanie znieść jego upokorzeń - broni córki pana Jana jej mąż, pan Grzegorz.

Takie czasy, że dzieci od dawna na emigracji, a rodzice starzeją się w kraju. Naturalny proces, nie ominie nikogo. Jednak niektórzy dokładają sobie dodatkowych problemów.

"Nie możemy o sobie decydować, dlaczego?"

Wieżowiec na dużym, bydgoskim osiedlu. To w nim na trzecim piętrze mieszka starsze małżeństwo w wieku ok. 70 lat: Irena i Jan K. Pan Jan skontaktował się z redakcją, a jego telefon wprawił nas w osłupienie:

- Dzień dobry! Proszę nam pomóc! Jesteśmy uwięzieni we własnym mieszkaniu. Nie możemy z niego wychodzić. Żona i ja nie mamy dostępu do pieniędzy z emerytur. Zostaliśmy sami, córka i syn mieszkają za granicą. Nie mamy z nimi kontaktu od dwóch lat, ani nawet z wnukami. Proszę do nas przyjechać jak najszybciej. Już dłużej tak nie wytrzymamy!

Pojechaliśmy następnego dnia.

- Wegetujemy, każdy następny dzień nie różni się od poprzedniego - takimi słowami wita pan Jan, ma niewielkie problemy z chodzeniem. - Chcielibyśmy pojechać do sanatorium, od czasu do czasu pójść do kina czy teatru i w ogóle gdziekolwiek. Mamy wyższe wykształcenie, kiedyś pracowaliśmy w szkolnictwie, a co nas spotkało? Nie taką starość sobie wyobrażaliśmy, zamknięci w ciasnym mieszkaniu. Nie na taką starość sobie zasłużyliśmy.

Pan Jan opowiada, że przez długi czas ich życie toczyło się w miarę normalnie: - Aż tu nagle córka, za namową swojej teściowej, umieściła nas w ośrodku opieki. Podobno nadużywaliśmy alkoholu, co osłabiło nasze zdrowie tak, że stało się podobno zagrożone. Bzdury! Nie piliśmy na umór a - jak zwykli ludzie - okazjonalnie i w normalnych ilościach. Nic nam nie było i nie jest!

Pani Irena i pan Jan przebywali w specjalnym (prywatnym) ośrodku od stycznia do sierpnia 2017 roku.

- Pewnego dnia pojawił się jakiś gość i zrobił nam testy psychologiczne. Pokazywał rysunki, przerzucał kartki, zadawał pytania. Ku jego zaskoczeniu, daliśmy z żoną radę. Poszło nam całkiem nieźle. Krótko po tym opuściliśmy ośrodek - wspomina mężczyzna i natychmiast dodaje: - Niedługo później w naszym domu pojawił się kolejny człowiek z podobnymi testami, ale tak szybko przerzucał te swoje kartki, karteluszki, że nie nadążaliśmy. Jak się później okazało, chciał nas zwyczajnie ujaić, bo wszystko było z góry zaplanowane. Tym razem nie poszło jak po maśle, choć testy niewiele różniły się od tych pierwszych. Minęło trochę czasu. Żyliśmy sobie z żoną w błogiej nieświadomości i tak było aż do wyborów samorządowych w 2018 roku. Poszliśmy do lokalu wyborczego, a tam okazało się, że nie możemy głosować. Szok! Nie było nas na liście. Oboje wybałuszyliśmy oczy ze zdziwienia.

Pan K. twierdzi, że przypadkiem w ten sposób dowiedzieli się z żoną, że są ubezwłasnowolnieni. Czyli nie mogą już o sobie decydować. Ich opiekunem prawnym jest córka - tak zdecydował bydgoski sąd.

- Jak ona mogła nam to zrobić? - kiwa głową pan Jan. - Nie mamy ludzkich praw, jakimś cudem zniknęły też nasze dowody osobiste. Szwagier przywozi co tydzień parę groszy, śmiechu warte! Napisałem do prokuratury pismo, w którym tłumaczę, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy i wystąpiłem, żeby sąd cofnął decyzję o ubezwłasnowolnieniu.

Podczas naszej rozmowy pani Irena niewiele mówi, prawie nic. Przytakuje tylko mężowi. Odbiera jednak telefon od córki, z którą ponoć - jak twierdzi pan Jan - nie mają kontaktu od dwóch lat.

Nagle słychać dzwonek do drzwi, wchodzi szwagier pana Jana, brat pani Ireny.

- Janek, co ty za bajki ludziom opowiadasz? Szwagier, znamy się przecież tyle lat! Gdyby nie siostra, to by mnie tutaj wcale nie było. Przyjeżdżam, choć mam w domu leżącą matkę, pomagam wam. Przywiozłem ci papierosy, jak zawsze 15 paczek i 300 złotych jak co tydzień. Są też leki i pampersy dla dorosłych - wymienia pan Krzysztof.

"Na same fajki idzie 1500 zł miesięcznie"

Czuć, że w tym domu pali się papierosy, a nawet bardzo dużo papierosów. - Największym problemem był i jest w tym domu alkohol a szwagier nie chce przyznać się do swojego uzależnienia - komentuje pan Krzysztof, gdy do niego dzwonimy krótko po spotkaniu u państwa K.

- Oboje z siostrą mają już otępienie alkoholowe. Chcą jechać do sanatorium, ale nie są nawet w stanie wyjść na spacer wokół bloku! Zostali ubezwłasnowolnieni, bo nie było innego wyjścia. Brali pożyczki bez opamiętania a dzieci musiały je spłacać. Ich córka tylko dysponuje emeryturami, z tych pieniędzy m.in. opłaca rachunki za mieszkanie, oni sami by tego nie robili! Kupuje im jedzenie i przelewa mi 300 zł, które zawożę raz na tydzień i na te nieszczęsne papierosy. Na same fajki idzie 1500 zł miesięcznie! Tak, wiem, Janek chciałby kasę do ręki, a to dopiero byłby meksyk! Kiedy jemu dam 300 zł, to za dwa dni już nie ma ani grosza, choć wszystko inne mają kupione. Pieniądze są potrzebne na wódkę, nie czarujmy się, a moja siostra strasznie boi się męża - uważa szwagier K. - Zresztą, proszę porozmawiać z ich córką, naprawdę biedna dziewczyna! Pomagam jej, ponieważ mi jej żal. Ona jest za granicą, ale nie ma tam spokojnego życia.

- Ojciec jest alkoholikiem, a mama, niestety, rozpiła się przy nim - opowiada pani Justyna, córka K. - Żeby się nie denerwować, że on pije, też zaczęła sięgać po kieliszek. Ojciec nigdy nie upijał się do nieprzytomności, ale ta setka, dwusetka plus piwo dziennie to standard. Kiedy przyjechałam do Polski i zobaczyłam, w jakim są stanie, musiałam coś zrobić. Najpierw wezwałam pogotowie, potem był szpital, ośrodek prywatny. Wszystko konsultuję z bratem, on współfinansuje ze mną potrzeby rodziców. Jednak to ja załatwiam wszystkie formalności, ponieważ mam bliżej do rodziców, brat mieszka na innym kontynencie. Dlatego ja jestem ta zła! Ciągle słyszę, że ich okradam, oszukuję, a opłacam rachunki za mieszkanie, internet, wcześniej był prywatny ośrodek za 8 000 zł miesięcznie, ich długi. Zamawiam rodzicom jedzenie przez internet, dziś to żaden problem, wszystko dowiozą. Potrzebne są też leki. Sporo leków, mama choruje również na depresję. Niedawno ojciec oddał mnie do sądu, ponieważ nie chce, żebym była ich opiekunem prawnym, ale kto się na to zgodzi? Na szczęście sąd nie zmienił wcześniejszego postanowienia.

Pani Justyna wspomina, jak przychodziły opiekunki do rodziców: - Ojciec był agresywny, oskarżał panie o kradzieże i one po kolei rezygnowały. Bały się i ja to rozumiem, bo go znam. Właśnie poszukuję kolejnej osoby do opieki. Odkładam pieniądze, żeby ewentualnie były na następny ośrodek. Czasami mam dość i nie wiem, co dalej robić. Gdy poprosiłam o pomoc odpowiednie służby w Polsce, to usłyszałam, że powinnam wrócić do kraju i zająć się rodzicami. Zrobiło mi się wtedy strasznie przykro. Co to znaczy, że mam wrócić?! Codziennie dzwonię do rodziców i na kamerce pokazują, czego im brakuje w lodówce, co u nich słychać i widzę też, kiedy są nietrzeźwi.

- Bardzo mi żal żony. Gdy na nią patrzę, to nieraz chce mi się płakać. Pracuje, jest matką i prowadzi dwa gospodarstwa domowe - rodziców w Bydgoszczy oraz nasze na Wyspach - mówi pan Grzegorz, zięć państwa K. - Wszystko ma zanotowane, jest świetnie zorganizowana. My ciągle musimy tłumaczyć się, a to pracownikom socjalnym, a to w sądzie i teraz pani. To dla nas bardzo trudne, proszę wierzyć. Żeby cokolwiek załatwić, nawet jakiś jeden dokument, żona musi lecieć do Polski! Kiedyś teściowie byli sprawniejsi, odwiedzali nas na tutaj i syna w Kanadzie. Jednak jest coraz gorzej. Teść się zapomina, idzie do sklepu po dwie rzeczy i za chwilę dzwoni, co ma kupić, bo nie pamięta. To otępienie alkoholowe. Czasami moja żona ma totalnie dość wszystkiego i chętnie by przestała być tym cholernym opiekunem prawnym, jak życzy sobie jej tata, ale co wtedy stanie się z nim i matką żony?

K. nie korzystają z pomocy społecznej. Zapytaliśmy w prokuraturze o pismo, które złożył pan Jan - tak nam powiedział. - Wymienione nazwisko nie występuje w naszej bazie - wyjaśnia Dariusz Bebyn, prokurator rejonowy Bydgoszcz - Północ.

Prokurator chciał poznać ewentualną sygnaturę sprawy, ale pan Jan nie pamięta ani kiedy złożył pismo, gdzie ma kopię, ani też sygnatury.

Marta Frankowska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy mówi, że państwo K. nie korzystają z ich pomocy. - To jest utrudnione, gdyż w przypadku posiadania opiekuna prawnego musi on być obecny przy każdym wywiadzie środowiskowym, a córka, jak wiadomo, mieszka za granicą. Musiałaby podpisywać wszystkie dokumenty. Jesteśmy z tą panią w kontakcie, nasz pracownik zeznawał w sądzie na jej korzyść. Wiemy, że w tym przypadku mamy do czynienia z problemem alkoholowym i chorobami obojga rodziców. Zwykle w takich sytuacjach najlepszym wyjściem jest umieszczenie w domu pomocy społecznej. Ci ludzie na dłuższą metę sobie nie poradzą. Warto więc już teraz wystąpić do sądu o miejsce dla nich w DPS. Gdy dotyczy to osób ubezwłasnowolnionych, sądy rozpatrują takie wnioski poza kolejnością. Nasz pracownik może zeznawać i w tej sprawie.

Emigracja też postarzała Polaków

Odkąd Polacy zaczęli masowo emigrować za chlebem, polskie rodziny znalazły się w nowej rzeczywistości. I o ile łatwiej jest ściągnąć za granicę dzieci, o wiele gorzej wygląda sprawa z rodzicami, dziś wielu seniorów to właśnie "srebrne eurosieroty". Jak powiedział w rozmowie z PAP prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego, opierając się na szacunki Głównego Urzędu Statystycznego, za granicą przebywa obecnie 2,3 mln Polaków, z czego ok. 1,7 mln żyje na emigracji co najmniej rok. Najwięcej osób opuściło nasz kraj w 2006 roku.

Kolejne szacunki wskazują, że ojców i matek emigrantów w Polsce jest trzy, maksymalnie cztery miliony. Oznacza to z jednej strony tęsknotę rodziców za dziećmi i dzieci za rodzicami, ale również realny problem społeczny.

W języku socjologii skutki wyjazdów można próbować wyrazić poprzez liczby, na które powołuje się tygodnik "Polityka". Cytowani tam prof. Krystyna Slany, dr Łukasz Krzyżowski i dr Magdalena Ślusarczyk policzyli tzw. współczynnik potencjalnego wsparcia, czyli ilu przypada Polaków między 15. a 64. rokiem życia, którzy mogą opiekować się starszymi, na tych w wieku 65 plus, już potrzebującymi opieki. I tak: w 2011 roku było to ponad pięciu młodszych na jednego starszego. Jednak w 2030 roku przypadnie mniej niż trzech.

Emigracja znacznie tę dziurę pogłębi. Zabraknie tych, którzy powinni pomóc najstarszym w codziennym życiu: zapłacić rachunki, zrobić zakupy, posprzątać, przypilnować w przypadku demencji, poczytać czy - ot tak po ludzku - porozmawiać.

Oczywiście - są telefony, WhatsApp, Skype czy Messenger, ale to nie to samo, co kontakt człowieka z człowiekiem. Coraz częściej dochodzi też do sytuacji, że bliscy umieszczają starszych w domach opieki za późno. Bo przecież w duchu biją się z emocjami, zawieszeni między poczuciem winy a zdrowym rozsądkiem. W efekcie bywa, że pensjonariusz niedługo po przyjęciu umiera, ponieważ wcześniej przez miesiące samotności zbyt mało jadł i zbyt mało pił.

Co 5. Polak ma ponad 60 lat

Lepiej nie będzie. Społeczeństwo starzeje się w zawrotnym tempie.

- Widać to bardzo wyraźnie - komentował dr Dominik Rozkrut, prezes GUS, gdy prezentował dane z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, przeprowadzonego w 2021 roku.

Według NSP, na przełomie dekady odsetek osób będących w wieku przedprodukcyjnym spadł z 18,7 proc. do 18,4 proc., produkcyjnym z 64,4 proc. do 59,3 proc., a w poprodukcyjnym wzrósł z 16,9 proc. do 22,3 proc. W ciągu dekady przybyło blisko 2 mln osób w wieku 60-65 i więcej, a tym samym już przeszło co 5. mieszkaniec Polski ma ponad 60 lat. Za kilka dekad odsetek seniorów w porównaniu do osób w wieku produkcyjnym będzie w Polsce najwyższy w UE. Przyczyną starzenia się społeczeństwa jest też m.in. emigracja przewyższająca imigrację ludności, tzn. wyjazdy przede wszystkim osób młodych - w wieku przedprodukcyjnym i produkcyjnym.

Ostatnie lata są okresem częściowego powrotu emigrantów do Polski. Bardzo świeżym wskaźnikiem migracji powrotnych są dane upublicznione niedawno przez GUS i odnoszące się właśnie do ostatniego spisu powszechnego, które pokazują, że wśród mieszkających w kraju 5-15-latków zaczynają się pojawiać spore liczby osób urodzonych poza granicami. Do tej pory w grupie Polaków urodzonych poza krajem dominowały osoby w wieku 70-80 lat - przede wszystkim urodzone przed II wojną światową na terenach, które po wojnie znalazły się poza Polską granicą, np. na Kresach Wschodnich. Liczba 30-60-latków urodzonych w krajach innych niż Polska, była przez wiele lat znikoma.

Rosną koszty opieki nad seniorami

Z raportu "Starzejące się społeczeństwo jako wyzwanie ekonomiczne dla europejskich gospodarek", wynika np., że będzie to miało bezpośrednie skutki finansowe dla systemu finansów publicznych w postaci wzrostu kosztów opieki zdrowotnej i opieki nad ludźmi starszymi. Szacuje się, iż koszty opieki zdrowotnej wzrosną do 2060 roku do 5,4 proc. (z 4 proc.) PKB, a opieki nad osobami starszymi do 1,1 proc. (z 0,4 proc.). Łączne koszty w obszarze polityki zdrowotnej i społecznej powiększą się o 2,1 proc. PKB do 2060 roku, co równać się będzie nawet ok. 15 mld euro dodatkowych nakładów z budżetu państwa rocznie. Będzie to związane przede wszystkim z upowszechnianiem się m. in. takich chorób, jak cukrzyca, choroby nowotworowe oraz choroby układu kostnego, które już dzisiaj stanowią znaczny wydatek dla systemu opieki zdrowotnej w Polsce.

***PS. Imiona naszych bohaterów i niektóre drobne fakty zostały celowo zmienione lub pominięte.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska