https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci ze żłobka zatruły się salmonellą

Marcin Kaźmierczak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne pixabay.com
Kilkadziesięcioro dzieci zatruło się pałeczkami salmonelli w żłobku nr 14 przy ul. Mulickiej na Psim Polu. Część musiała zostać w szpitalu.

Do zatrucia salmonellą doszło pod koniec ubiegłego tygodnia. Zachorowało co najmniej 43 dzieci, które trafiły do szpitala na Koszarowej.

- Dzieci trafiały do nas praktycznie przez cały poniedziałek. 15 z nich trafiło do szpitala w trybie ambulatoryjnym, czyli na izbę przyjęć, gdzie zostały przebadane i po wypisaniu recept wróciły do domów. 28 dzieci musiało zostać w szpitalu. Trafiły na trzy oddziały. Połowa z nich opuściła szpital w środę - informuje Urszula Małecka, rzeczniczka szpitala przy Koszarowej. - Dzieci były w dobrym stanie, ale ze względu na ich wiek trzeba było podać im kroplówki i nawodnić - dodaje.

Wrocławski sanepid w poniedziałek i wtorek przeprowadził kontrolę w żłobku. Z protokołu kontroli wynika jednak, że wtedy na terenie żłobka pałeczek salmonelli nie było.

Rodzice dzieci, którzy zgłosili nam sprawę uważają, że dyrekcja placówki nie informowała ich o możliwości zatrucia. Innego zdania jest Iwona Bugajska, dyrektor Wrocławskiego Zespołu Żłobków.

- Już od czwartku rodzice dzieci byli na bieżąco informowani, że wystąpiły przypadki nieżytu i gorączki wśród dzieci. Byli też proszeni o ich obserwację. W piątek taka informacja pojawiła się także na tablicy ogłoszeń - twierdzi Bugajska.

W najbliższych dniach sanepid ustali, w jaki sposób salmonella znalazła się na terenie żłobka i jaką drogą doszło do zatrucia dzieci.

Komentarze 21

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
Fafa
Informacje, które pojawiają się w mediach odbiegają od rzeczywistości... Tak ciężko jest ustalić ile dzieci trafiło do szpitali (na Koszarowej, Kamińskiego i do Trzebnicy) i kiedy??? Sanepid też nie ułatwia sprawy, bo mija się z prawdą, ciekawe dlaczego?
GAZETO jesteś naszym oknem na świat - postaraj się bardziej - rodzice dzieci dotkniętych chorobą zakaźną - SALMONELLĄ, którą wraz z naszymi pociechami oddał nam żłobek nr 14, przy ul. Mulickiej - liczą na CIEBIE - chcemy PRAWDY!!!
M
Mama
A co z chorujacymi pracownikami, czy oni tez maja przedstawic zasw. ze sa zdrowi?
M
Mama
Cos slabo Pani Rzecznik doinformowana bo juz w czw.wieczorem w szpitalu na Koszarowej pojawili sie pierwsi pacjenci z Mulickiej, nastepni w piatek, sob. i tak dalej,
z
zaniepokojona mama
Mam pytanie:

Czy CAŁY PERSONEL ŻŁOBKA wykonał u siebie wymaz na obecność pałeczek salmonelli?

Pytam ponieważ, być może ktoś z personelu żłobka zaraził dzieci (np. pani salowa lub pani opiekunka, która nie umyła rąk po wyjściu z WC, a serwuje potrawy na talerze) ??
d
doom
Duża liczba podań wynika z BRAKU MIEJSC w żłobkach państwowych!!!!!!! A nie z powodu dobrej opinii.
t
też mama
W każdym państwowym żłobku jest więcej podań niż miejsc. W innych placówkach również jest ok. 200-250 podań w tym roku. Proszę nie pisać bzdur!
d
doom
Kobieto!!! Co Ty za brednie wypisujesz??? Zupełnie nie na temat. Ja też mam dwoje dzieci w tym żłobku i z opieki jestem zadowolony (do pań żłobkanek nie mam żadnych zastrzeżeń), ale to co wyprawia kierownictwo tego żłobka woła o pomstę do nieba!
To co się teraz zdarzyło jest sytuacją ekstremalną i mam nadzieję, że jednostkową, ale sposób w jaki zostali potraktowani rodzice, a ZWŁASZCZA dzieciaczki jest karygodny!
Mam wrażenie, że Pani dzieci są tymi szczęściarzami, które nie złapały salmonelli. Inaczej nie pisałaby Pani takich bzdur.
F
Fafa
Zastanawia mnie tylko na jakiej podstawie sanepid wydał decyzję, że żłobek jest bezpieczny i dzieci mogą do niego uczęszczać. Kontrolę przeprowadzono w poniedziałek i wtorek, w środę pojawiło się ogłoszenie, że od poniedziałku (19.06.2017) żłobek będzie czynny (decyzja sanepidu). Czy w tak krótkim czasie sanepid jest w stanie skontrolować żłobek oraz uzyskać wyniki badań laboratoryjnych pobranych próbek (bo chyba tak to się odbywa), mało tego, czy w tak krótkim czasie sanepid uzyskał wyniki badań laboratoryjnych wszystkich pracowników żłobka pod kątem nosicielstwa salmonelli (nie bazują chyba tylko na aktualnych książeczkach zdrowia) - wyniki uzyskuje się chyba po 4 dobach. Mam nadzieją, że przy wydaniu decyzji, nie brano pod uwagę "dobrej opinii tego żłobka" - zawsze musi być ten pierwszy raz.
A
Ala
Zgadzam się. Pisanie o poniedziałku jest nadużyciem. Dzieci trafiały do szpitali od piątku, najwięcej w weekend. Dobry stan...hm w dobrym stanie dziecko odsyła się raczej do domu a 40 st gorączki + intensywne wymioty i biegunka u takich maluchów mogą prowadzić do poważnych konsekwencji.
g
gosik
Do tych którzy piszą o super opiece w żłobku. Ani tekst ani opinie innych rodziców temu nie przeczą. Problemem jest to że kierownik żłobka próbuje się wybielić wskazując winnych tam gdzie ich nie ma. Dzieci zatruły się prawdopodobnie w środę , ja stawiam na maślankę która była wtedy w jadłospisie. Od czwartku w żłobku był armagedon. Spora liczba nie pojawiła się wcale, gro było odsyłanych do domu z wysoką temperaturą i wymiarami. Czy to nie jest wystarczające do podjęcia działań zabezpieczających i podjęcia starań wyjaśnienia sprawy? A co robi żłobek? Wiesza info o rotawirusie!! Dzieci z różnych grup trafiają do szpitala a Pani kierownik bredzi o rota? W poniedziałek kiedy rozmawiam z zastępcą że w szpitalach na koszarowej, Kamieńskiego jest kilkadziesiąt dzieciaków z naszego żłobka zostaję potraktowana jak plotkara rozsiewająca niepotwierdzone info,a te mam z pierwszej ręki bo od 9.06 moje dziecko jest w szpitalu. Mało tego w środę 14.06 kiedy już są potwierdzone wyniki że to salmonella nadal mowa jest o nieżycie. Nie nazywają rzeczy po imieniu.
Sednem oburzenia rodziców jest fakt że nie podjęto żadnych działań w odpowiednim czasie które mogły dać odpowiedź. Od czwartku do 12.06 kiedy wszedł sanepid, zarówno jedzenie które mogło stanowić źródło zakażenia, Jak i sam żłobek zostały wysprzątane po sam dach. To jest oburzające najbardziej a nie sam fakt zatrucia.
M
M.
Kolejny bzdurny artykuł. Dzieci masowo do szpitali trafiały w piątek, sobotę i niedzielę a nie w poniedziałek!!! A rodzice przez żłobek byli informowani, owszem, ale mowa była o rota, który przez szpital wykluczony był na 100 %!!!
R
Rodzic
Panie z grup są super - fakt. Salmonella była i dyrekcja to ukrywała - fakt. Zatrucie było w środę najprawdopodobniej, w czwartek dzieci z naszej grupy zaczęły padać, moje w piątek. W niedziele na ostrym dyżurze lekarka sama pytała czy jesteśmy z "tego" żłobka bo zgłasza się pełno dzieci oraz personel. W poniedziałek szpital miał dopiero wyniki posiewów więc zgłosił sprawę do sanepidu i tu zonk bo próbki żywności trzyma się ponoć 3 dni a od środy juz minęło 5. Więc we wtorek dyrektorka mówiła nadal że to rotawirus bo taką informacje ponoć przekazują rodzice (ciekawe którzy). I teraz najśmieszniejsze - pomimo tego że twierdzi że to rotawirus, dziś od innego rodzica (spotkanego w szpitalu) dowiedziałem się że trzeba będzie przynieść zaświadczenie od lekarza że dziecko nie jest nosicielem salmonelli co jest śmieszne bo jej całkowite usunięcie z organizmu trwa pół roku. Tak że wkrótce może się zwolnić kilkadziesiąt miejsc....
G
Gość
Zawsze chwaliłam ten żłobek, ze względy na super opiekę i nadal będę to robić ("ciocie" są kochane), nie zmienia to jednak faktu, że reakcja kierownictwa żłobka na zaistniałą sytuację była/jest skandaliczna! Wiadomo, że trudno przyznać się do uchybień, ale tu przecież chodzi o zdrowie naszych dzieci i każdy z rodziców ma prawo wiedzieć, co dzieje się w żłobku, nawet jeżeli są to tylko przypuszczenia - moim zdaniem w takich instytucjach jak żłobek, przedszkole, szkoła "poprawność polityczna" nie powinna obowiązywać. Dzisiaj na drzwiach żłobka przeczytałam o nieżycie żołądkowo-jelitowym i "uśmiech zagościł na mej twarzy", szkoda tylko, że nie dodano czym wywołanym, przecież pierwsze wyniki, że to salmonella pojawiły się już na początku tego tygodnia, a podejrzenia lekarzy, że to zatrucie bakteryjne pod koniec zeszłego... Czy któryś z rodziców dostał taką informację od kierownictwa?, NIE, bo przecież winę można zrzucić na rotawirusy! Przecież źródło bakterii mogło nadal być w żłobku!, prawdopodobnie zlikwidowane wielkim sprzątaniem w zeszły weekend, przed wejściem sanepidu. Wnioskuję, na podstawie rozmowy z kierownictwem, że nadal wierzą, że to rotawirus i zaklinają rzeczywistość..., ale niestety... są już wyniki badań laboratoryjnych...świat już się dowiedział... Prawda jest taka, że takie rzeczy się zdarzają, ale trzeba umieć się zachować i nie myśleć tylko o "pozycji w rankingu żłobków wrocławskich"!!! Informacje, które przekazywał żłobek dla rodziców, których dzieci nie zjadły tego feralnego dnia "czegoś" z dodatkiem pałeczek salmonelli może były wystarczające, ale dla mnie nie!!! O prawdopodobnym zatruciu bakteryjnym (salmonella) dowiedziałam się przypadkowo - "na ulicy" od sąsiadów!!! Pomimo szybkiej reakcji moje dziecko trafiło do szpitala z crp 207. Gdybym otrzymała ze żłobka, choć sygnał, że jest taka możliwość, moja reakcja byłaby szybsza... Na koniec pozostaje mi tylko życzyć takiego "nieżytu jelitowo-żołądkowego" i to nie wywołanego zjedzeniem "obciekającego tłuszczem schabowego", ale w wersji jaką przeżyła moja córka, wszystkim "ignorantkom" w żłobku nr 14. Jednocześnie mam nadzieję, że istnieją w tym kraju żłobki, dla których nie jest ważna opinia, ale dobro dziecka!!!
G
Gość
Od 4 lat mam dzieci w tej placówce. Dzieci są zawsze uśmiechnięte i zadbane. Panie naprawdę bardzo się starają. Ani przez moment nie żałowałam, że zapisałam tu dzieci. Wiem, że moje dziecko jest bezpieczne, a Panie dają z siebie wszystko. Jeśli ktoś ma inne zdanie, nie musi oddawać tu swoich dzieci. Niektórzy zawsze szukają "dziury w całym". Ciekawe w jakim zakładzie pracy nie zdarzają się problemy kadrowe? A jak ktoś ma jeszcze wątpliwości niech zamieni się z Paniami na kilka dni i wówczas będzie miał prawo krytykować żłobek. Serdeczne podziękowania dla Pań z pierwszej grupy;)
O
Olga
Co za bzdury......brak opiekunek, ciągły brak personelu. Za co ten medal?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska