Wszystko działo się na terenie powiatu trzebnickiego. Dziewczynka ze swoimi rodzicami, dziadkami i ciocią. W 2010 roku wprowadził się tam Artur. Miał wówczas czterdzieści lat. Był partnerem cioci skrzywdzonej potem dziewczynki.
Jak ustaliła prokuratura, Artur B. przez rok „wielokrotnie” zmuszał dziecko przemocą do współżycia seksualnego. Nikt nie zorientował się, że dziewczynka jest ofiarą zbrodni. Dopiero w marcu 2011 roku opowiedziała wszystko swojej koleżance. W ten sposób o dramacie dowiedziała się matka ofiary.
Postanowiła porozmawiać z Arturem B. Ale ten – podczas rozmowy – po prostu uciekł z domu. Zabrał wszystkie swoje rzeczy i zniknął. Pojawił się na moment pod koniec listopada 2011 roku. W nocy z 24 na 25 listopada próbował wejść do domu. W drzwiach zastał go pan Zbigniew, dziadek dziewczynki. Nie chciał wpuścić Artura B. Ten zaatakował mężczyznę nożem. Ranił go w szyję. Na szczęście niegroźnie, ale trzeba było zranione miejsce zszywać chirurgicznie.
Potem Artur B. zniknął na dobre. Sprawą gwałtów na dziewczynce i ataku z nożem na jej dziadka zajęła się trzebnicka prokuratura. W październiku 2013 roku sąd wydał postanowienie o aresztowaniu Artura B. Równocześnie za Arturem B. rozesłano list gończy. Prawie po czterech latach poszukiwań udało się go złapać.
Artur B. usłyszał zarzut gwałtu na nieletniej i pedofilii. Grozi mu za to przestępstwo nawet 15 lat więzienia. Jest też oskarżony o narażenie dziadka dziewczynki na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W śledztwie nie przyznał się do zarzutów.