KKP Bydgoszcz-Mitech Żywiec
Kto zresztą wie, jaki byłby końcowy wynik tego meczu, gdyby nie kilka ważnych dla jego przebiegu momentów. Dwa miały miejsce w pierwszej połowie. Najpierw ciekawa i zakończona bramką akcja gospodyń. Natalia Markowska skierowała piłkę do bramki Mitechu. Pomogła sobie przy tym ręką, co nie uszło uwadze sędzi-asystentki. Piłkarka KKP Bydgoszcznie protestowała zresztą, lecz za niesportowe zachowanie zobaczyła żółty kartonik. Ta sytuacja będzie miała swoje dalsze konsekwencje. Tuż przed przerwą podobna sytuacja, tyle że przed polem karnym gospodyń. Katarzyna Wnuk, skrzydłowa Mitechu, otrzymała dobre podanie z głębi pola, lecz rozprowadzająca akcję Suskova przy opanowaniu piłki pomogła sobie ręką. Tu czujne oko innej asystentki zawiodło.
Po zmianie stron jeszcze w pierwszym kwadransie poniosło Markowską i brzydko sfaulowała rywalkę. Druga żółta kartka, w konsekwencji czerwona. Drugi gol dla piłkarek z Żywca był już rezultatem ich zdecydowanej przewagi.
Ale to co zobaczyliśmy ze strony podopiecznych Mariusza Raczkowskiego (należy docenić wkład pracy poprzednika Remigiusza Kusia) było krzepiące. Ich gra mogła się podobać, próbowały ładnie i skutecznie budować akcje z własnej połowy. Może za szybko pozbywały się piłki, podejmowały złe wybory. Brakowało też otwierającego podania. Ale były okazje do goli. Może w kolejnym meczu, na kameralnym obiekcie przy ul. Słowiańskiej z Zagłębiem Lubin, strzelą go wreszcie.
W sobotę czeka je delegacja do Katowic i mecz z FC. W zespole roi się jednak od kontuzji i szkoleniowiec ma małe pole manewru. Ponownie będzie musiał więc sięgnąć po zawodniczki z zespołu rezerw.