Pepliński często zabiera głos na sesjach, bo mieszkańcy ślą do niego pisma z różnymi problemami, od braku linek do suszenia prania przez zaniedbany plac zabaw aż do stanu bezpieczeństwa na ulicach.
Ale ledwo radny zająknął się, że dostał list podpisany przez prawie stu obywateli z os. Asnyka i poprosił o możliwość jego odczytania, to burmistrz Arseniusz Finster przerwał mu i stwierdził, że projekt Asnyka jest, jest prowizorium i na tej zasadzie można zgłaszać i inne ulice do wykonania, więc taka litania nie ma sensu. W sytuacji, gdy bieda aż piszczy, trzeba będzie wspólnie podjąć decyzję, co ma być robione, a co nie. - Możemy zawsze zadecydować, że wstrzymujemy prace w parku 1000-lecia, a robimy ulice - ironizował burmistrz.
Przeczytaj także: Nowe dowody zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski?
Ale gdyby pozwolił Peplińskiemu zabrać głos, to dowiedziałby się, że petycja mieszkańców nie dotyczy budowy ulic, ale braku oświetlenia na osiedlu. Zdaniem podpisanych pod petycją sprzyja to przestępczości - włamaniom, kradzieżom i wandalizmowi. Powroty do domu o zmierzchu nie należą do przyjemności, a trzeba pamiętać, że na niebezpieczeństwo są narażeni także najmłodsi. Brak oświetlenia to też zwiększone ryzyko wypadków. A na osiedlu nie ma na dodatek chodników, więc by ominąć dziury i błoto, często trzeba wybierać drogę środkiem jezdni.
Mieszkańcy proszą o uwzględnienie swojego postulatu, nawet przy założeniu, że lampy nie od razu rozbłysną wszędzie. Ich zdaniem nawet pojedyncze punkty świetlne poprawiłyby bezpieczeństwo.
Czytaj e-wydanie »