Zespół śledczy Prokuratury Krajowej podjął decyzję, że wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej będą ekshumowane. Ta procedura ominie groby tylko tych osób, które badano wcześniej. Chodzi tu o Annę Walentynowicz, Ryszarda Kaczorowskiego, Przemysława Gosiewskiego, Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtykę.
Groby wszystkich pozostałych mają być otwarte. To oznacza, że śledczy prześwietlą też szczątki Lecha i Marii Kaczyńskich.
Decyzja budzi ogromne emocje i dzieli rodziny. Małgorzata Rybicka, wdowa po Arkadiuszu Rybickim, twierdzi, że nie ma merytorycznego uzasadnienia decyzji wykopywania wszystkich ofiar. Nie chce ekshumacji.
Czytaj więcej na ten temat: Małgorzata Rybicka o ekshumacjach: Nie dopuścimy do tej profanacji [ROZMOWA]
Innego zdania jest Janusz Walentynowicz.
- Rodziny mogą się burzyć, ale nie mają nic do powiedzenia! Otwieranie grobów jest bolesne, ale bez tego nie poznamy prawdy - mówi syn Anny Walentynowicz i nie wyklucza powtórnego otwarcia również jej grobu. - Szczątki znajdujące się w trumnach są dowodem w śledztwie i trzeba je zbadać, tu nie ma dyskusji. Poprzedni rząd o to nie zadbał. Zlekceważył problem, być może celowo. Dziś niektóre rodziny nie chcą otwarcia trumien. Może obawiają się, że na jaw wyjdzie prawda, która będzie niewygodna i nie będzie pasować do przyjętej przez nie narracji. Gdyby otwarto wszystkie trumny tuż po katastrofie, teraz nie byłoby to takie bolesne i więcej byśmy wiedzieli - twierdzi.
Podobnie sądzi Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska. Pamiętajmy, że szefowa PiS w powiecie sławieńskim przeszła już przez ekshumację szczątków syna. Dziś przyznaje, że to badanie było istotne. Rozwiało wiele jej wątpliwości.
- Było to bolesne i towarzyszyły temu ogromne emocje, ale chcieliśmy mieć pewność, że to właśnie ciało syna pochowano w grobie - mówi matka Przemysława Gosiewskiego.
Uważa też, że sprawy katastrofy prezydenckiego samolotu po prostu nie można pozostawić bez wyjaśnienia.
- Oczywiście jest to sprawa indywidualnego podejścia. Tutaj nikt nikogo nie może zmusić do tego, by przeprowadzić takie badania. Trzeba jednakże wykazać się odpowiedzialnością. Tu nie może być cienia wątpliwości, a te nadal są. Trzeba wykonać ekshumacje. Jestem lekarzem i wiem, że takie badania wszystko wykażą - twierdzi.
Decyzja prokuratury spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem Cerkwi prawosławnej. Duchowni nie zgadzają się na otwarcie trumny abp. Mirona Chodakowskiego, która spoczęła w monastyrze w Supraślu. Po katastrofie zwłoki duchownego zidentyfikowali współpracownicy. W Kościele prawosławnym ekshumacja traktowana jest jak profanacja zwłok.
- Nie zgadzamy się na otwarcie trumny. Gdy otrzymamy oficjalne pismo w tej sprawie od prokuratury, ustosunkujemy się. Na razie nic takiego nie wpłynęło - mówi ks. Jerzy Doroszkiewicz, z Kurii Metropolitalnej Cerkwi Prawosławnej w Polsce.
Czytaj również: Lech Wałęsa: Jarosław Kaczyński ponosi największą odpowiedzialność za tragedię smoleńską
O konieczności zbadania wszystkich szczątków ofiar Prokuratura Krajowa poinformowała już w czerwcu. Argumentowała wówczas, że w przypadku sześciu z dziewięciu osób, których ekshumacji dokonano, doszło do zamiany ciał. W raportach rosyjskich lekarzy wykryto też znaczące błędy.
Prokuratura Krajowa nie udziela informacji o harmonogramie ekshumacji. Wiadomo jednak, że mogą one być przeprowadzane od 16 października do 15 kwietnia.
Współpraca Tomasz Turczyn