E-wydanie Gazety Pomorskiej
Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej KLIKNIJ TUTAJ
- Yhmmmy! - wzdycha pani Katarzyna, młoda mieszkanka Torunia. - Czasami, gdy przechodzę obok tutejszej fabryki płatków śniadaniowych, czuję zapach czekolady. Taki słodki i przyjemny...
Zakład znajduje się przy ruchliwej Szosie Lubickiej w Toruniu. Istnieje od XIX wieku. Tyle że przez pierwsze kilkadziesiąt lat produkowano tu krochmal.
Do wytwarzania płatków kukurydzianych zabrano się pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. W 1990 roku państwowy zakład sprywatyzowano. I tak powstała spółka Toruń-Pacific, która w 1994 roku dołączyła do grupy Cereal Partners Worldwide, powołanej przez Nestlé i General Mills. Dziś Cereal Partners Poland Toruń-Pacific (w skrócie CPP) produkuje płatki śniadaniowe pod marką Nestlé.
Ziarno trzeba najpierw ugotować
Sztandarowym produktem firmy są płatki kukurydziane. Jarosław Szczepanowski, rzecznik CPP, zgadza się uchylić rąbka tajemnicy i pokazać "Pomorskiej", jak powstaje chrupiący produkt firmy. W wycieczce po niej towarzyszy nam Marek Szarszewski, kierownik pakowni.
Obowiązkowy strój gościa zakładu składa się z fartucha, czepka, specjalnych butów, czapki z daszkiem, okularów ochronnych i stoperów. Tak samo ubrani są pracownicy.
- Prawidłowo wchodzimy po schodach, trzymając się poręczy - poucza Marek Szarszewski.
Dlaczego?
- Bo na stopniach łatwo jest o wypadek - tłumaczy.
Pokonujemy kilka pięter. Jesteśmy na miejscu. Ale nic nie zobaczymy, zanim nie umyjemy rąk. To kolejny punkt w firmowym BHP. Tak samo jak wydzielone części podłogi. Kolorowe linie i napisy wskazują, gdzie może leżeć makulatura, a w jakim miejscu paleta z workami glukozy.
- To tu grys - czyli podzielone na cztery części ziarna kukurydzy - transportowany jest rurami do gotowalników - pokazuje Jarosław Szczepanowski.
Gotowalniki to duże, kuliste pojemniki, w których grys jest gotowany. W pomieszczeniu jest ich dziesięć. Obsługuje je dwóch pracowników. Resztą zajmują się maszyny.
Suszą, walcują, a potem jeszcze opiekają
Schodzimy niżej. Taśmami transportowane są ciemnopomarańczowe drobinki. Tak wygląda grys po ugotowaniu i osuszeniu. Piętro niżej zostanie zwalcowany na płatki.
Kolejne pomieszczenie. Tu płatki są opiekane. Jest ciepło. Jak bardzo? Pracownicy twierdzą, że nie mierzą temperatury. Im zresztą takie ciepło nie przeszkadza. Bo większość czasu spędzają w klimatyzowanej kabinie, śledząc na monitorach pracę urządzeń.
- Podczas upałów najcieplej jest w pomieszczeniu, w którym znajdują się gotowalniki - mówi Marek Szarszewski. - Do wentylacji pomieszczeń wykorzystywane jest powietrze z zewnątrz, więc w upalne dni konieczny jest duży zapas wody do picia.
Idziemy dalej. Pachnie kukurydzą. Opieczone płatki przesuwają się po taśmie.
- Teraz spryskiwane są między innymi witaminą C - mówi Marek Szarszewski.
Jesteśmy w pakowni. Maszyna przesypuje płatki przez pojemniki.Odmierzając, ile śniadaniowego przysmaku ma trafić do każdej paczki.
Kobieta w białym stroju wkłada kolorowe opakowania do kartonów. Przed nią stoi długa ściana jeszcze pustych pudeł.
Więcej o produkcji płatków śniadaniowych przeczytasz w dzisiejszym magazynowym wydaniu Gazety Pomorskiej