Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Jaworowicz ze "Sprawy dla reportera" w TVP podjęła temat, o którym pierwsza napisała "Pomorska"

Magdalena Stremplewska [email protected] tel. 56 61 999 13
- Pan Bóg nie będzie nam błogosławił. Całą Polskę zaleje za te wszystkie oszustwa - Roman Ziemniak przekonuje Elżbietę Jaworowicz
- Pan Bóg nie będzie nam błogosławił. Całą Polskę zaleje za te wszystkie oszustwa - Roman Ziemniak przekonuje Elżbietę Jaworowicz fot. Lech Kamiński
- Jeśli chcecie pomóc sąsiadowi, nie szeptajcie między sobą, tylko mówcie głośno, do kamery - krzyczy Elżbieta Jaworowicz. Autorka programu "Sprawa dla reportera" zainteresowała się dramatem Romana Ziemniaka z Małej Nieszawki.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun

Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij

O kłopotach mężczyzny pisał kilka miesięcy temu dziennikarz "Gazety Pomorskiej" Adam Willma. Roman Ziemniak z Małej Nieszawki twierdzi, że padł ofiarą szajki, która wmanewrowała go w leasing starego i zepsutego dźwigu do przenoszenia drewna.

Jak mogłem dać się tak oszukać
Podpis nieopatrznie złożony pod umową zaskutkował problemami finansowymi, rodzinnymi, zdrowotnymi, a w końcu prawnymi. Mężczyzna stracił ponad 200 tys. zł. Teraz komornik najprawdopodobniej odbierze mu ziemię pod lasem, na której stoi jego stary dom.

Po lekturze artykułu w "Pomorskiej" sprawą pana Romana zainteresowała się dziennikarka TVP Elżbieta Jaworowicz, autorka znanego programu interwencyjnego. - Chcę pokazać pański dramat, ale przyznam, że trudno mi zrozumieć, jak mogło dojść do takiej sytuacji - mówi Jaworowicz po przyjeździe do podtoruńskiej wsi. - Ja, pani redaktor, od 11 lat, każdego dnia zadaję sobie pytanie, jak mogłem dać się tak oszukać - przyznaje pan Roman.

Ekipa telewizyjna rozkłada sprzęt, a przed domem Ziemniaka gromadzi się coraz więcej ludzi. O tym, że pan Roman to dobry i uczciwy człowiek, który nie zasłużył na taki ciężki los, dziennikarzy i widzów chce przekonać kilkudziesięciu jego sąsiadów i znajomych. Napięta atmosfera udziela się nawet psu Ziemniaka. - Czyj jest ten pies? Jak będzie tak szczekał, to nic nie będzie słychać - zauważa Jaworowicz. W końcu rusza nagranie.

Boją się, ale mówią
- Specjalne wziąłem na dzisiaj wolne w pracy, bo koledze trzeba pomóc - mówi Krzysztof Cieślak. - Przez kilka lat jeździliśmy z Romanem w parze do lasu, pomagaliśmy sobie przy załadunku i transporcie drewna. Mogę potwierdzić, że ta jego przyczepa z dźwigiem nie nadawała się do niczego. Tyle pieniędzy włożył w naprawę, że na nowy sprzęt by starczyło. Tak go wycyckali.

- Ziemniak przez 40 lat ciężko pracował, dorabiał się, a przy tym zawsze pomagał innym. To dobry sąsiad, życzliwy człowiek. Zdrowie stracił przez tę aferę, na rodzinie się to odbiło. Szkoda mi go strasznie. Wszystko stracił - mówi Józef Kuśnierkiewicz, sąsiad pana Romana.

- Ten handlarz, ten L. to jakiś oszust, bandyta. Upatrzył sobie prostego człowieka i interes na nim zrobił - dodaje pan Karol.

Po chwili ucieka jednak z zasięgu obiektywu i szepcze do kolegi: - No, teraz to ten L. da mi popalić. Dorwie mnie i kości pogruchocze. Z takimi nie wiadomo, czego się spodziewać.

- Macie dziesięć minut, by pomóc chłopu, to nie gadajcie między sobą. Nie bójcie się, mówcie do kamery - zachęca mężczyzn Jaworowicz. - Waszym zdaniem to wszystko było zaplanowane? Handlarz, człowiek od leasingu byli w zmowie?

- Pewnie, że tak - odpowiada tłum.

- Tylko prokuratorzy i sędziowie nie chcą tego widzieć - mówi bohater reportażu. - To banda oprawców. Chcą mnie pozbawić wszystkiego, na co ciężko pracowałem. Teraz przyjdzie komornik i zabierze mi ostatni kawałek ziemi. A tamci żyją spokojnie i dalej robią interesy. Słyszałem, że L. w Rosji coś rozkręca. Pewnie tam naiwnych szuka.

- Nie wierzycie w sprawiedliwość?

- A jak tu wierzyć, skoro uczciwego człowieka bandyci tak urządzili, że żyje jak pustelnik, a tamci są bezkarni, chociaż niby znani z innych "wałków" - mówi sąsiadka.

- Jak sprawa wyszła, ludzie stamtąd od razu mi mówili: z kim ty się chłopie zadałeś. Przecież to bandziory - wspomina pan Roman. - A tacy życzliwi byli, na gębę wszystko pięknie wyglądało.

Co dalej?
- Teraz jedziemy do Redy, by pani Jaworowicz mogła porozmawiać z naszym oponentem - mówi pełnomocnik Ziemniaka. - Liczymy jednak na to, że jej program przyczyni się do rozstrzygnięcia sprawy na korzyść pana Romana.

Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska