Energa przełamie passę porażek? Będą wielkie emocje

Po raz pierwszy od ponad dwóch lat "Katarzynki" mają ujemny bilans spotkań w ekstraklasie. Co gorsza dwa ostatnie mecze Energa przegrała z zespołami, których celem nie są wcale medale, ale sam awans do play off, czyli KK ROW Rybnik i ŁKS Łódź.

Przeczytaj także: Pat w Unibaksie. A konkurencja mocno kusi liderów zespołu

W drużynie nie brakuje indywidualności. Jest znakomita rozgrywająca Leah Metcalf, jest coraz lepsza pod koszami Jelena Maksimović. Brakuje jednak zdecydowanie zaplecza i zmienniczek. Trener Elmedin Omanić ma zaledwie siedem doświadczonych koszykarek. Wystarczy, że jedna bądź dwie mają kłopoty z formą i o zwycięstwo bardzo trudno.

Na razie próby wzmocnienia kadry są średnio udane. Trafiony na razie wydaje się transfer Brytyjki Julie Page, ale nieporozumieniem okazało się zaproszenie Jessiki Dickson. Amerykanka ma spore problemy z kolanami, została odesłana do domu, a Energa wciąż ma poważną wyrwę na obwodzie.

Być może zastąpi ją kolejna koszykarka zza oceanu. "Katarzynki" dalej eksperymentują z narodowościami. Po pierwszej w klubie Brytyjce, zadebiutować ma także koszykarka z Portoryko. Warunki kontraktu zostały uzgodnione i Energa czeka na jego potwierdzenie. Koszykarka na pewno nie zagra w ten weekend, jej przyjazd planowany jest na początek przyszłego tygodnia.

Czy obecna kadra wystarczy, żeby przełamać passę porażek w PLKK? Łatwo nie będzie, bo w sobotę przyjedzie do Torunia drużyna, która także ma rachunki do wyrównania. To AZS PWSZ Gorzów, który przed tygodniem w Rybniku rzucił zaledwie 39 pkt i poniósł pierwszą porażkę w sezonie.

Warto przyjść do "spożywczaka", bo obie drużyny zwykle toczyły ze sobą epickie boje. Przed rokiem zmierzyły się w ćwierćfinale play off i górą były rywalki.

Początek meczu w sobotę o godz. 18 w hali przy ul. Grunwaldzkiej.

Wiadomości z Torunia i okolic