Energa Toruń - Artego Bydgoszcz 75:67 (25:22, 16:23, 13:13, 21:9)
ENERGA: Morris 23 (3), McBride 9 (1), Cain 12, 11 zb., Tłumak 13 (3), Adamowicz 5 (1) oraz Michael 11, Sosnowska 2, Cebulska 0.
ARTEGO: Reid 18 (2), 9 zb., 9 as., Mosby 16, 7 zb., Stallworth 8, Międzik 8 (2), Suknarowska 2 oraz Rooney 9 (1), Koc 6 (2).
Energa wygrała oba mecze w rundzie zasadniczej i do awansu potrzebowała jedynie zwycięstw we własnej w hali. Bydgoszczanki przyjechały do Torunia pokazać, że play off to zupełnie inna historia i niewiele brakowało, abym im się to udało.\
Gospodynie zaczęły bardzo nerwowo, pięć pierwszych akcji było zupełnie nieudanych, a z gry udało się trafić po blisko 3 minutach. Od początku obie drużyny imponowały w defensywie, zwłaszcza blisko kosza nie było żadnych czystych pozycji do rzutów.
Obie środkowe były wyłączone z gry, za to pojawiły się pozycje na dystansie. I dzięki „trójkom” McBride, Morris i Tłumak Energa objęła prowadzenie 18:14.
Bydgoszczanki starały się pilnować Morris, ale ta i tak w 1. kwarcie rzuciła 12 punktów. Artego za to znalazło liderkę w osobie Bernice Mosby, która wyciągała obrońców na obwód, po czym ogrywała je w akcjach indywidualnych. Do przerwy skrzydłowa miała 15 pkt (6/7 z gry).
W 2. kwarcie taktyka odcinania od piłki Kelley Cain zaczęła przynosić efekty, a Energa zaczęła mieć problemy w ofensywie (6/15 z gry w tej części). W 14. minucie było 30:35 i Algirdas Paulauskas musiał prosić o czas. Nic to nie dało, bo Energa odbijała się jak od ściany. Nawet zejście Mosby nie zatrzymało Artego, bo skuteczniejsze były Reid i Rooney. W 18. minucie za 3 trafiła Koc i zrobiło się już 34:45.
Po przerwie to Artego wyszło do gry z większą koncentracją. „Katarzynki” trzy razy z rzędu spudłowały spod kosza i znowu zaczęły tracić dystans. W 26. minucie po akcji 2+1 Reid było 45:55.
Amerykanka zagrała słabe derby w rundzie zasadniczej, ale tym razem był lepsza od grającej nerwowo McBride. Cierpliwie szukała koleżanek, ale była też świetna w akacjach 1 na 1, w sumie zbiórki i asysty zabrakło jej do triple-double.
Energę poderwała, a jakże, Morris. Nie tylko znowu zaczęła trafać, ale zajęła się w defensywie Reid. Dzięki niej gospodynie przed ostatnią kwartą zmniejszyły straty do 4 punktów.
Ostatnią kwartę to torunianki rozpoczęły od lepszej defensywy. Artego w 4 minuty zaliczyło jedno trafienie, Energa serię 7:0. Po przechwycie i wolnych Morris gospodynie odzyskały prowadzenie (59:58). To był decydujący moment. Przy twardej obronie pod koszami tą minimalną przewagę miejscowym zapewniały rzuty z dystansu: najpierw Tłumak, a w 39. minucie Adamowicz (71:65).
Dziś o godz. 18.00 drugi mecz w Toruniu.
Energa - Artego opinie po meczu
Algirdas Paulauskas, trener Energi
- Do przerwy Artego zaskoczyło nas wysoką skutecznością. Szło nam ciężko. W tym tygodniu nie trenowały dwie kontuzjowane zawodniczki, był problem z halą i to się odbiło na naszej formie. Cieszy to, że wygraliśmy dzięki zespołowości, bo odrobić 11 punktów z takim rywalem nie jest łatwo.
Julie McBride, rozgrywająca Energi
- W pierwszej połowie rywalki zagrały świetną koszykówkę, nie powinnyśmy we własnej hali tracić 45 punktów. W przerwie pozmieniałyśmy trochę w grze, przede wszystkim zaczęłyśmy bronić zespołowo.
Tomasz Herkt, trener Artego
- Nie ukrywam, że naszym celem było wygranie pierwszego meczu. Zagraliśmy trzy dobre kwarty, ale w ostatniej zabrakło nam zawodniczek, które podjęłyby odważne decyzje rzutowe. Przy 9 punktach w decydującej kwarcie nie mogliśmy wygrać. Gramy do trzech zwycięstw, choć oczywiście, to Energa ma teraz przewagę.
Katarzyna Suknarowska, rozgrywająca Artego
- Szkoda tego meczu, bo zagrałyśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i cały czas przewaga była po naszej stronie. Mam nadzieję, że drugi mecz będzie należał do nas.