MKK Siedlce – Energa Toruń 69:77 (14:22, 18:22, 18:17, 19:16)
MKK: Bellock 20, 15 zb., Harris 15 (2), Ikstena 6, Mołłowa 4, 5 as., Lapszynski 3 oraz Omerbasić 10, Jurkievicius 6, 4 prz., Urbaniak 5 (1).
ENERGA: Svaryte 20, 15 zb., Kunek 10 (2), Trzeciak 10 (2), Begić 6, Fields 0 oraz Stankiewicz 18 (4), 4 as., Tłumak 5 (1), Sarauskaite 4, 5 zb., Skobel 2, Mandić 2, 4 as.
Torunianki od początku zagrały szybko, agresywnie w obronie (7 fauli w 1. kwarcie) i skutecznie zniechęciły tym rywalki do walki. MKK nie mógł przekroczyć 20 proc. skuteczności i prowadził tylko 3:0 po rzucie Harris z dystansu. Potem „3” trafiły Trzeciak i Kunek, a od remisu 6:6 zespół gości wrzucił drugi bieg i dystans zaczął szybko rosnąć. Po „3” Tłumak w 7. min. było już 8:17, a gdy kolejne akcje spod kosza kończyła Svaryte (6/8 za 1, 7/10 za 2), było już 9:22.
W 2. odsłonie siedlczanki się trochę otrząsnęły. Pod wodzą Bellock i Harris oraz dzięki rezerwowej Omerbasić (5/7 za 2) zmniejszały przewagę, ale Energa miała wciąż mecz pod kontrolą. Grała skuteczniej, przede wszystkim z dystansu (6-1 w rzutach za 3 do przerwy), dobrze dzieliła się piłką (13-6 w asystach), popełniała mniej błędów. Przewaga wciąż oscylowała wokół 10 pkt.
Podobnie wyglądała 3. kwarta i gdy wydawało się, że torunianki spokojnie dowiozą wygraną do końca, MKK poderwał się jeszcze raz do walki. Duet Bellock (9/13 z gry, 15 zb.) – Harris (6/17) zmnieszył straty do 61:65, a nawet 66:68!
Na szczęście najpierw trafiła Kunek, a później za 3 i 2 pkt świetna w tym meczu Stankiewicz (4/6 za 3). Przy 66:73 na minutę przed końcem stało się jasne, że 2 pkt pojadą do Torunia.
Co ciekawe, na koniec meczu wszystkie statystyki obu ekip były bardzo podobne i wygląda na to, że o sukcesie gości przesądziło 9 trafionych „trójek” przy zaledwie 3 rywalek.