Energa Toruń - Widzew Łódz
Energa Toruń - Widzew Łódź 86:63 (16:19, 20:21, 17:14, 33:9)
ENERGA: Ajduković 15, Reid 12 (1), Misiuk 8, 7 zb., Makowska 7 (1), 9 zb., Jackson 5 (1) oraz Pawlak 17 (1), 6 zb., Harris 17 (2), 8 zb., 7 as., Suknarowska 5 (1), Płonka 0, Wieczyńska 0.
WIDZEW: Boothe 18, 12 zb., Schmidt 11, Ross 10 (2), 6 zb., Okoye 8, Niedzielska 5 (1) oraz Bilotserkivska 5 (1), Kenig 4 (1), Łabuz 2, Zapart 0.
Trener Elmedin Omanić wystawił skład bez trzech podstawowych koszykarek: kontuzjowanej wciąż Jeleny Velinović, Terezy Peckovej (leczenie dentystyczne) i Róży Ratajczak. Ta ostatnia ostatnio nie kryła nadziei, że kolano nie będzie już jej więcej dokuczać. Niestety, kilka dni później stan się pogorszył i utalentowana skrzydłowa musi się poddać kolejnemu zabiegowi.
Pierwsza część i połowa trzeciej kwarty były fatalna w wykonaniu gospodyń. Masa przestrzelonych rzutów, najprostsze straty (tylko w 1. kwarcie 7/20 z gry i 5 strat) - trener Omanić jedynie mamrotał bałkańskie przekleństwa pod nosem. Jego reakcją w pierwszej połowie było wprowadzenie do gry nastolatek Roksany Płonki i Marty Wieczyńskiej.
W Widzewie świetnie grała środkowa Sarah Boothe, która już do przerwy miała double-double na koncie (po 10 pkt i zbiórek). W 3. kwarcie uaktywniła się ekstorunianka Adrianne Ross i po jej akcjach przewaga urosła do 13 punktów. Wtedy dopiero Omanić poprosił o przerwę. Rozwiązaniem okazała się polska piątka z Rebeccą Harris na rozegraniu oraz Małgorzatą Misiuk w roli środkowej. Po przerwie w ogóle na parkiecie nie pojawiła się najskuteczniejsza w 1. połowie Tijana Ajduković, do której szkoleniowiec miał duże zastrzeżenia za grę w defensywie.
Efekty? Straty zostały odrobione w niespełna 3 minuty. Od 25 minuty do końca spotkania łodzianki z gry zdołały trafić zaledwie trzy razy. W Enerdze świetnie zagrała Harris - bardzo aktywna w obronie i pod tablicami, ale także wreszcie skuteczna (w 1. połowie miała 0/4 z gry).
Opinie po meczu w poniedziałkowej Gazecie Pomorskiej
Czytaj e-wydanie »