https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przewaga Arrivy Polskiego Cukru Toruń, pościg Anwilu Włocławek. Wielkie emocje w derbach koszykarzy!

Joachim Przybył
Arriva Polski Cukier prowadził już 16 punktami w derbach koszykarzy, ale Anwil Włocławek swoją najlepszą koszykówkę zostawił na ostatnią kwartę i wygrał w Toruniu po dogrywce. Gości do triumfu poprowadził Luke Nelson.

Arriva Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 89:97 (19:19, 24:17, 20:13, 14:28, d. 12:20)

Arriva Polski Cukier: Gaddefors 17 (1), Myles 13 (1), 7 zb., 7 as., Kamiński 11 (1), Benson 9 (1), Tomaszewski 2 oraz Ertel 21 (4), Abu 11 (1), Wilczek 5 (1), Grochowski 0.

Anwil: Turner 14 (1), Michalak 13, Petrasek 11 (1), Łączyński 10 (2), Ongenda 7 oraz Nelson 22 (5), Funderburk 17 (1), 7 zb., Williams 3 (1), Pipes 0, Gruszecki 0.

Obie drużyny od pierwszych minut musiały się mocno napracować na każdy punkt. Szczególni imponowali w defensywie włocławianie, którzy byli świetnie przygotowani na akcje bliżej kosza Arrivy Polskiego Cukru i zaliczyli cztery efektowne blski już w 1. kwarcie.

Gdy dwie kolejne akcje wykończył Michał Michalak (5:12) trener Srdjan Subotić musiał prosić o czas. Właśnie polski skrzydłowy sprawiał torunianom najwięcej kłopotów (8 pkt). W końcówce kwarty Arriva Polski Cukier poprawił skuteczność i dzięki trafieniom Grzegorza Kamińskiego odrobił wszystkie straty.

Na początku 2. kwarty było już 26:19 po wsadzie Abu i wolnych bardzo aktywnego Victora Gaddeforsa i kolejnej "trójce' Kamińskiego. Tak jak we Włocławku, derby zaczął powoli przejmować Michael Ertel, który choć był bardzo blisko kryty, to jednak do przerwy miał już na koncie 9 pkt i 2/3 z dystansu.

Selcuk Ernak, trener Anwilu: - Twarde Pierniki to zespół pełen talentu i graczy znakomitych w akcjach jeden na jeden. Trzecia kwarta w ich wykonaniu bardzo nas zabolała i nie było łatwo wrócić z -16. Brakowało nam twardości, popełnialiśmy wiele błędów, ale potrafiliśmy je skorygować. Mieliśmy dużo rzutów z dystansu, ale tylko kilka było dyskusyjnych, pozostałe oddawaliśmy z dobrze przygotowanych pozycji, ale długo nie mogliśmy ich wykorzystać.

Włocławian do życia przywrócił w 2. kwarcie DJ Funderburk, który w krótkim czasie zdobył 7 pkt. To pozwoliło jednak ograniczyć straty, bo jako całość zespół Anwilu męczył się w ofensywie i do przerwy miał 44 procent z gry, a przede wszystkim zaledwie 3/17 z dystansu.

Po przerwie kolejne dystansowe trafienia dołożyli Ertel, Gaddefors, a przewaga gospodarzy przekroczyła 10 punktów. To była popisowe 10 minut gospodarzy, którzy w obronie zupełnie wyłączyli atuty rywali (zaledwie 5/14 z gry w tej kwarcie). W 28. minucie przewaga wynosiła już 16 punktów po kolejnym trafieniu Gaddeforsa.

Anwil do walki o zwycięstwo zerwał się w ostatniej kwarcie. Kilka udanych akcji w defensywie, strat Twardych Pierników i przewaga szynko stopniała do wartości jednocyfrowej. Obie drużyny mocno pracowały w defensywie, goście zmniejszali straty rzutami wolnymi.

Ostatnie trzy minuty to coraz większy bałagan, coraz więcej emocji w akcjach ofensywnych obu drużyn. Nieco więcej spokoju mieli włocławianie. W 38. minucie z dystansu przymierzył Justin Turner (74:70), na 75 sekund kolejne trafieni Nelsona i Anwil już wygrywał 75:74. Niespełna 3 minuty włocławianie wygrali 17:6!

Ostatnie sekundy to już szczyt emocji. Niemoc w ataku Twardych Pierników przełamał w końcu rzutem wolnym Gaddefors. Na 4 sekundy przed końcem Kamiński zebrał piłkę po niecelnym rzucie Petraska i był faulowany. Trafił dwa razy (77:75), ale włocławianie mieli jeszcze jedną akcję. Tym razem Funderburk wymusił faul i pewnie doprowadził do remisu. Piłka po ostatnim rzucie Wilczka długo tańczyła na obręczy, ale nie wpadła!

Srdjan Subotić, trener Arrivy Polskiego Cukru: - Zagraliśmy jdno z najlepszych spotkań w sezonie przeciwko tak mocnej drużynie. W kluczowych momentatach nie potrafiliśmy w kilku sytuacjach zebrać piłki, zdarzyły się proste straty, spieszyliśmy się i to były momenty przełomowe. Anwil pokazał w tych momentach swoją jakość, ale jestem dumny z drużyny, że podjęła walkę z wiarą w zwycięstwo.

Torunianie prawie 4 minuty czekali na trafienie z gry, w końcu dokonał tego Ertel, ale to był czas Nelsona. Brytyjczyk grał z 4 faulami, ale w dogrywce od razu dwa razy z trafił z dystansu. Jak niemal cały mecz włocławianie nie mogli trafić z dystansu, tak w dogrywce byli niemal bezbłędni.

Torunianie nie dość, żę stracili kolejny raz w tym sezonie zwycięstwo w swojej hali, to jeszcze z kontuzjami mecz klończyli Wojciech Tomaszewski (kolano) i Malik Abu (staw skokowy).

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska