Jego podopieczne rozpoczęły mecz skoncentrowane. Torunianki za bardzo się chyba sugerowały niemocą Lotosu z dystansu w sobotę (1 celny rzut) i zapomniały trochę o tym elemencie w defensywie. Tymczasem Anderson trafiła trzy razy w 1. kwarcie i w 8. minucie przyjezdne wygrywały już 24:8.
Prezes Mieczysław Krawczyk uśmiechał się szeroko, ale nie wiedział jeszcze, co czeka jego zespół w 2. kwarcie. Dopiero wtedy Energa dała popis gry defensywnej. Gdynianki traciły piłkę (10 razy), rzucały ze złych pozycji, odcięte od piłek zostały Robert i Henry.
Z kolei w ofensywie szalała Sepulveda, wspierana przez Mitchell (10 pkt. w 1. połowie). Przewaga topniała z minuty na minutę. W 16. minucie był remis (31:31), do przerwy Energa dołożyła 7 punktów przewagi.
W 3. kwarcie koncertowo grające "Katarzynki" odjechały na 13 punktów, ale Lotos walczył do końca. W 38. minucie przegrywał tylko 69:73, ale potem Tłumak trafiła niezwykle ważny rzut z dystansu
ENERGA TORUŃ - LOTOS GDYNIA 83:74 (15:26, 27:9, 19:17, 22:22)
ENERGA: Sepulveda 20 (1), Tłumak 15 (3), Page 14, Metcalf 7 (1), Wylie 4 oraz Mitchell 19 (1), Idczak 4. LOTOS: Anderson 24 (3), Henry 11, Jinks 8 (1), Kneżević 6, Kaczmarska 5 oraz Robert 17, Plumbi 3 (1).