Lotos Gdynia - Energa Toruń 78:85 (23:22, 23:23, 15:19, 17:21)
LOTOS: Robert 26, Henry 19, Anderson 15 (1), Jinks 6, Kaczmarska 0 oraz Knezević 8, Plumbi 3, Ziętara 1
ENERGA: Page 20, Metcalf 17 (2), Tłumak 9 (1), Sepulveda 9, Wylie 0 oraz Mitchell 24 (1), Idczak 6 (2)
W pierwszym meczu do przerwy Energa przegrywała talko punktem. Świetnie w tym czasie grała zwłaszcza Julie Page. Koszykarka wróciła do składu po kontuzji stawu skokowego, zdobyła do przerwy 18 pkt (8/12 z gry).
W drugiej połowie dołączyła dołączyła do niej rezerwowa Bridgett Mitchell. Na parkeicie pojawiła się dopiero w 15 minucie, ale potem już została do końca (9/14 z gry). Obie zabrały także wspólnie aż 21 piłek i zapewniły Enerdze przewagę pod tablicami (39:31 w zbiórkach). Doskonale grą całego zespołu dyrygowała także LeahM\ Metcalf, która zdobyła ważne punkty w ostatnoiej kwarcie (także 8 asyst i 5 zbiórek).
Energa na prowadzenie wyszła na początku trzeciej kwarty, oczywiście punktach Mitchell. Potem przewaga wynosiła już 7 pkt, ale w 38 minucie Lotos odzyskał prowadzenie po trafieniu Constance Jinks (pod koszami wiele problemów sprawiała także Geraldine Robert). To jednak tylko dodatkowo zmobilizowało Mitchell, która zdobyła 7 punktów w minutę. Po takim ciosie Lotos już się nie podniósł.
W niedzielę w rywalizacji do trzech zwycięstw może być już 2:0. Tym razem "Katarzynki" zagrają u siebie, początek meczu o godz. 17 w hali przy ul. Grunwaldzkiej.
