Zobacz wideo: Bydgoszcz. Patrol na motocyklach pomógł starszej kobiecie

Chłopak z podbydgoskiego Solca jest jak człowiek-orkiestra. Wprawdzie w orkiestrze nie gra, ale zna się na wielu rzeczach, bo uprawia wiele sportów - i to prawie jednocześnie.
Od jakiegoś roku Fabian mocno zaangażowany jest w boks. - Inspirowałem się moim tatą - przyznaje. - On uprawia boks od 10 lat, chociaż nie zawodowo, a amatorsko. Zabrał mnie raz na trening. Od razu mi się spodobało. Teraz boksuję się regularnie. Na treningi do Bydgoszczy, w klubie sportowym, jeździmy prawie całą rodziną: tata, moi dwaj starsi bracia bliźniacy, tzn. Adrian i Dorian, plus ja. Bracia zaczęli interesować się boksem krótko po mnie i też im dobrze idzie.
Trening trwa od godziny do półtorej, a z każdego 16-latek wynosi nowe umiejętności. - Mam zamiar przygotowywać się do pierwszych w moim życiu zawodów bokserskich - zaznacza Fabian.
Strzał w dziesiątkę
Nie tylko boks jest jego pasją.
- Strzelectwo tak samo, chociaż od niedawna, bo od paru miesięcy - przyznaje. - Tata po raz pierwszy zabrał mnie na strzelnicę z prawdziwego zdarzenia w tym roku szkolnym. Byli sami dorośli i ja. Pierwszą bronią, z jakiej strzelałem, była broń myśliwska. To nie był przypadek: wujek, który też strzela, jest jednocześnie myśliwym. Tak mi celnie szło na początku, że jeszcze tego samego dnia instruktor pozwolił mi oddać pierwsze strzały z broni krótkiej 9 milimetrów i broni typu AK. Na tym polu na razie nie mam regularnych ćwiczeń, ale wkrótce będę je miał systematycznie.
W kajakach młody mieszkaniec Solca też się sprawdza. - W podstawówce pływałem w kajakach z rodzicami, głównie rekreacyjnie, na wakacjach. Organizowaliśmy rodzinne spływy przeważnie na trasie wynoszącej około 10 kilometrów. Droga wodna wiodła m.in. przez lasy i łąki.
Zdarzały się niespodzianki. - Przykładowo nie mogliśmy przepłynąć i trzeba było przenieść kajaki nad przewróconym drzewem w wodzie. Potem okazało się, że drzewo-przeszkoda to sprawka bobrów, które je podgryzły.
Fabian miał 14 lat, gdy sam przepłynął pierwszy długi dystans. - To było około 15 kilometrów, w tym przekładanie kajaku. Trzeba być nie tylko wytrzymałym, ale i silnym. Taki też byłem.
Pod wodą
Następna sprawa to pływanie i nurkowanie. - We wczesnej podstawówce nauczyłem się pływać i to od razu w jeziorze. Tata mi w tym pomógł. W szkole miałem lekcje na basenie. Jeździłem na zawody pływackie. Najpierw brałem udział w zawodach szkolnych i międzyszkolnych, później w wojewódzkich. Zajmowaliśmy miejsca na podium. Nadal pływam. Potrafię pokonać długie dystanse bez przerwy, np. jakieś 300 metrów od brzegu do połowy jeziora.
Potem chłopak zainteresował się nurkowaniem. - W szkole średniej natknąłem się na ogłoszenie. Można było skorzystać z kursu nurkowania za połowę ceny, bo drugą połowę opłacała szkoła. Tak też zrobiłem. Ukończyłem certyfikowany kurs dla młodych nurków. Pozwala mi on na nurkowanie do 19 metrów pod wodą z partnerem, czyli drugą osobą, która posiada podobne lub wyższe kwalifikacje.
Nasz rozmówca planuje zrobić dodatkowe specjalizacje, w tym nawigację i pływanie nocne.
Zawody w planach
Siemieński jeździ konno. - Jako 9-latek zacząłem w stadninie w Prądocinie. Mam przerwę, ale chciałbym do tego sportu wrócić i wystartować w zawodach jeździeckich.