Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w głośnej sprawie molestowania studentek przez mężczyznę podającego się za profesora poznańskich uczelni i szkół wyższych. Oskarżony to 70-letni poznaniak. Mężczyzna złożył w sprawie wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy.
Jak działał oskarżony? Fałszywy profesor prosił młode kobiety o pomoc w „badaniu antropologicznym”. W zamian oferował zaliczenie egzaminu i opiekę podczas studiów. Następnie w salach wykładowych oraz toaletach na nagie ciała kobiet (w okolicy ud, rąk i twarzy) przyklejał nasączone wodą centymetrowe karteczki. W tym czasie mierzył im puls, po czym nakłaniał je do czynności seksualnych.
Już wcześniej ujawniliśmy wstrząsające informacje, które śledczy ustalili podczas postępowania przygotowawczego. Otóż, choć przestępstwo zostało wykryte dopiero w 2015 roku po sygnale od jednej ze studentek, to mężczyzna działał znacznie dłużej.
Jedna z przesłuchanych kobiet opisała swoją historię, która miała miejsce w 1975 roku. To oznacza, że oskarżony grasował od ponad 40 lat. Potwierdziły się także informacje, co do miejsc, w których pojawiał się 70-latek. Jak wynika z ustaleń śledczych, mężczyzna grasował na wszystkich poznańskich uczelniach.
W materiale dowodowym pojawiło się 430 nazwisk kobiet, które mogły paść ofiarą oskarżonego. Przesłuchano większość z nich. Mimo to, mężczyzna usłyszał ostatecznie 14 zarzutów. Według śledczych oskarżony siedem razy doprowadził do innej czynności seksualnej, sześć razy usiłował doprowadzić do innej czynności seksualnej, a jedną kobietę zgwałcił.
Jak już pisaliśmy, historie przesłuchanych kobiet różniły się tylko finałem. Czasami pokrzywdzone orientowały się, że dochodzi do przestępstwa i przerywały spotkanie. Niestety, były też takie, które ze strachu poddawały się mężczyźnie.
Dlaczego mężczyzna usłyszał tylko 14 zarzutów? - W większości przypadków nastąpiło przedawnienie. W ciągu ostatnich 15 lat takie sytuacje także miały miejsce, ale nie dochodziło do kontaktu fizycznego. To oznacza, że te sytuacje nie wyczerpywały kodeksowych znamion przestępstwa - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.