Były prezes ZKŻ Zielona Góra (właściciela większości akcji spółki żużlowej) Robert Dowhan skierowanie sprawy do sądy cywilnego zapowiadał już w ubiegłym roku. Zielonogórzanie czuli się pokrzywdzeni wyrokiem Komisji Orzekającej Ligi i potem Trybunału Polskiego Związku Motorowego. W wyniku postępowania po finale Unibax został ukarany 8 ujemnymi punktami w sezonie 2014, przymusowym zorganizowaniem jednego meczu z biletami za złotówkę oraz łączną grzywną w wysokości ponad miliona złotych. 600 tys. z tej kwoty trafiło na konto klubu z Zielonej Góry, jako rekompensata za brak meczu finałowego.
Teraz Falubaz chce jeszcze dodatkowego odszkodowania. Dokładnie 1 252 658 zł - na tyle wycenił swoje dodatkowe straty po odwołanym finale. Do pozwu zostały dołączone m.in. umowy sponsorskie, które, jak przekonuje Falubaz, nie zostały zrealizowane po wycofaniu się Unibaksu z meczu rewanżowego w Zielonej Górze. Pozew został złożony w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.
Co na to torunianie? - Oczywiście nie zgadzamy się z treścią pozwu. Za wydarzenia z Zielonej Góry zostaliśmy już ukarani i to w sposób dalece wykraczający poza regulaminy żużlowe. Falubaz otrzymał odszkodowanie i nie rozumiem, o jakie kolejne straty teraz chodzi. Te wyliczenia, niedoszłe umowy sponsorskie i argumenty wydają się być mocno naciągane. Sprawą zajmą się nasi prawnicy - mówi nam prezes Unibaksu Tomasz Kaczyński.
Zobacz także: Falubaz chce od Unibaksu ponad 2 miliony złotych
Czytaj e-wydanie »