Stal Ostrów - Enea Astoria Bydgoszcz 78:86
Kwarty: 27:17, 15:26, 15:27, 21:16
STAL: Garbacz 30 (2), Sobin 14, 9 zb., Smith 13 (2), Green 7 (1), 8 as., Mokros 3 oraz Dymała 4, King 3, Pławucki 2, Ryżek 2.
ENEA ASTORIA: Sanders 21 (2), 9 as., Nizioł 13 (2), Gabrić 13 (3), Chyliński 12 (3), Frąckiewicz 6 oraz Loncar 15, Aleksandrowicz 4, Krasuski 2, Szyttenholm 0, Sobkowiak 0.
W pachnącej farbą nowej hali w Ostrowie bydgoszczanie zaczęli źle. Po serii strat i szybkich kontr Stali było 10:2. Trener Artur Gronek musiał szybko prosić o czas. Enea Astoria miała duże problemy w ofensywie, w 1. kwarcie skuteczność z gry ledwo przekroczyła 40 procent, gdy gospodarze mieli blisko 70 proc. Aż 10 pkt w tej kwarcie zdobył Jakub Garbacz, a do przerwy uzbierał ich 18.
Z czasem bydgoszczanie uporządkowali szyki i narzucili swoje warunki gry. Po dwóch efektownych wsadach Nizioła było 28:25 i tym razem to Łukasz Majewski musiał ratować się przerwą. Po całej serii udanych akcji w obronie i ataku w połowie 3. kwarty był remis 29:29. Ręce same składały się do oklasków po szybkich akcjach Asty (31:34 w 16. minucie).
Najlepsze było jednak przed bydgoszczanami. W 3. kwarcie obrona była jeszcze lepsza, zagubieni ostrowianie pudłowali lub popełniali straty. Enea Astoria odjechała po akcjach Sandersa i Loncara, w pewnym momencie na dystans 14 punktów. Skuteczności z gry odwróciły się w porównaniu do początku spotkania, to goście mieli prawie 60 proc., co wynika z dojrzałych i cierpliwych akcji.
Asta do końca meczu kontrolowała przebieg wydarzeń. Bardzo dobra organizacja w obronie, panowanie nad własną deskę i zespołowe akcje w ataku - to dało gościom aż 18 punktów przewagi w 35. minucie.
