Start Lublin - Astoria Bydgoszcz 70:54 (21:18, 19:5, 15:10, 15:21)
START: Wilczek 14, 5 zb., Pełka 12 (1), 10 zb., Szawarski 10 (2), Sikora 5 (1), 5 as., Mordzak 4 oraz Michalski 10, Czujkowski 8 (2), Kowalski 7 (1), Wiśniewski, Kaczmarski i Hałas 0.
ASTORIA: Bierwagen 12 (1), 6 zb., Robak 10, 5 zb., Lewandowski 4, Szyttenholm 1, Kowalewski 0 oraz Laydych 10 (2), 5 zb., Barszczyk 7, Milczyński 6, Obarek 4, Małgorzaciak 0.
W poniedziałek Krutikow zastąpił Jarosława Zawadkę, od wtorku prowadził treningi. Ale to za mało czasu, aby przyszły efekty nowej filozofii gry. Astoria w Lublinie zdobyła zaledwie 54 punkty, trafiła 20 rzutów z gry, zaliczyła 6 asyst i 28 zbiórek. Wszystkie liczby to niechlubne rekordy sezonu tej drużyny.
Dobrze było tylko w 1. kwarcie. Co prawda Start zaczął niesamowicie, trafiając na skuteczności 72% i odskoczył na 16:7 i 19:9, ale goście odrobili straty, m.in. dzięki dobrej grze Robaka i dwóm "3" Laydycha.
Niestety, potem było coraz gorzej, przede wszystkim ze skutecznością. Rywale też rewelacji nie grali, ale ponad 50% skuteczności wystarczyło, bo "Asta" po 20 minutach miała... 25%. Na początku 3. kwarty spadła nawet na 24%, by zakończyć na 31%, ale te statystyki poprawiła, gdy rywale prowadzili ponad 20 punktami. Znów słaby występ zaliczyli aż czterej gracze pierwszej "piątki": Bierwagen (4/14, w tym 7 pkt. od 36. minuty), Lewandowski (2/4, 0 asyst, 5 fauli w 16 minut), Szyttenholm (0/3) i Kowalewski (0/4).
Pozostaje mieć nadzieję, że gorzej być nie może i w następnym meczu, u siebie z AZS Kutno, efekty pracy nowego szkoleniowca będą bardziej widoczne.
Czytaj e-wydanie »