Dziś, 23 września, rozpoczął się ogólnopolski strajk rehabilitantów i diagnostów laboratoryjnych. Fizjoterapeuci w wielu placówkach opieki zdrowotnej przebywają na zwolnieniach lekarskich. Żądają podwyżek: 500 złotych od zaraz i kolejnych 500 złotych od stycznia.
- Dbamy o to, żeby grupy zawodowe, które są najniżej uposażone dostały to, o co postulują. Wielu przedstawicieli tych zawodów zarabia na rękę miesięcznie 1800 złotych - informuje Tomasz Dybek, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. Akcja odbywa się pod hasłem "Dość poniżania! Przestajemy ratować system". Jak długo potrwa strajk - tego na razie nie wiadomo. Pewne jest, że do jutra nic się nie zmieni. 24 września o godz. 15.00 minister zdrowia ma spotkać się z przedstawicielami protestujących w Warszawie.
Protest może wpłynąć na funkcjonowanie nawet 100 placówek w całej Polsce, w których prowadzone są zabiegi rehabilitacyjne
W Bydgoszczy też strajkują
Z naszą redakcją skontaktowała się Czytelniczka, która poinformowała nas, że bezskutecznie dziś próbowała umówić się na zabieg, na który czekała 11 miesięcy. Pani Agnieszka zwolniła się dziś z pracy i przyjechała do szpitala MSWiA w Bydgoszczy, ale nikt jej nie przyjął. Wszyscy bydgoscy fizjoterapeuci bowiem przebywają na zwolnieniach i zakład jest nieczynny. - Co z nami pacjentami, którzy czekają czasami ponad rok na rehabilitację, czy te zabiegi zostaną nam oddane w innym terminie, brak jakichkolwiek informacji, za to całe mnóstwo zdezorientowanych pacjentów - pisze do nas rozgoryczona Pani Agnieszka.
W bydgoskim "Juraszu" fizjoterapeuci nie dołączyli do protestu i zabiegi prowadzone są planowo.
Podobnie jest w całej Polsce
Jak informuje RMF FM, w Jastrzębiu-Zdroju na Śląsku w szpitalu wojewódzkim, gdzie pracuje 29 fizjoterapeutów, rano do pracy nie przyszło 13 osób. Akcja protestacyjna prowadzona jest także z Szpitalu Miejskim w Sosnowcu. Tam z 23 fizjoterapeutów, w pracy są cztery osoby. Pozostałe są na zwolnieniach lekarskich i tak może być nawet przez najbliższe dwa tygodnie. Przeprowadzana jest tylko część zabiegów - dotyczy to na przykład osób po udarach. Nie ma masażystów - pacjenci mają mieć ustalone inne terminy wizyt. Problemy mogą pojawić się także we Wrocławiu, w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym, w szpitalach wojewódzkich w Słupsku, Płocku i Poznaniu, a także w Sopocie, w Pomorskim Centrum Reumatologicznym. Tam - jak dowiedział się nasz dziennikarz w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Pracowników Fizjoterapii - protestować ma ponad 80 procent załogi.
Do tematu wrócimy.
Zobacz również:
Tak ludzie nadużywają zwolnień lekarskich. ZUS kontroluje zw...
