Franz Astoria Bydgoszcz - AZS Politechnika Poznańska 74:77 (20:21, 21:19, 18:11, 15:26)
FRANZ ASTORIA: Lewandowski 16 (3), 5 zb., 7 as., Bierwagen 15 (1), 7 zb., Laydych 11 (1), 5 zb., 3 as., Barszczyk 7 (1), 4 as., Szyttenholm 6, 7 zb., 3 as., 3 prz., 3 bl. oraz Andryańczyk 13 (2), Pagacz 4, 6 zb., Rąpalski 2.
AZS PP: Szydłowski 17, 9 zb., 3 bl., Stankiewicz 16 (4), Baszak 14 (2), 5 zb., Hybiak 11 (1), 4 zb., 6 as., 5 prz., Sobkowiak 5, 7 zb. oraz Rostalski 6, 5 zb., Walczak 3, 3 as., Rzeczkowski 3 (1), Gierwazik 2, Kowalewski 0.
To spotkanie było pięknym zwieńczeniem znakomitego, pięciomeczowego pojedynku dwóch wyrównanych zespołów. W detalach lepsi okazali się poznaniacy. Po ostatnim gwizdku odtańczyli taniec zwycięstwa, podrzucili kilka razy trenera Waldemara Mendela, obcięli obie siatki, a później wypili szampana.
- Trudno uwierzyć nam w to szczęście - cieszył się Tomasz Baszak.
- Wygrał zespół, każdy wniósł coś do gry w najważniejszych momentach - dodawał trener Mendel. - Myślę, że lepiej wytrzymaliśmy psychicznie, rywale byli bardziej spięci. Co dalej? Uczelnię stać na zespół w I lidze. W Poznaniu ostatnio nie brakowało smutnych wydarzeń związanych z koszykówką. Mam nadzieję, że nasz sukces będzie wreszcie światełkiem w tunelu - przyznał szkoleniowiec AZS.
Mobilizacja na baraż
W tym samym czasie koszykarze Franz Astorii smutni siedzieli na swojej ławce. Nie mieli ochoty na rozmowy, szybko skierowali się do szatni.
- Nie dziwię się chłopakom. Pierwsza liga była na wyciągnięcie ręki. Co teraz? Nie wiem czy zdołają znów się podnieść po takiej serii pechowych zdarzeń, wygrać dwa mecze w turnieju barażowym i awansować. Dałem im wolne. Potem pogadamy - stwierdził Jarosław Za-wadka, trener Franz Astorii.
- To jeszcze nie koniec. Wierzę, że zespół się zmobilizuje i powalczy w barażu wicemistrzów o to jedno miejsce - mówił z mocą Rafał Franz, sponsor klubu, który wspaniale, podobnie jak wypełniona po brzegi kibicami hala, wspierał bydgoskich koszykarzy.
Astoria będzie się starać o prawo organizacji barażu (25-27.05), ale ma mocnego konkurenta w postaci Stali Ostrów (3. uczestnik to PWiK Piaseczno).
Prezes KPZKosz. Jerzy Nowakowski wręczył poznaniakom na koniec okazały puchar.
Radości gości przyglądali się bydgoscy kibice. Bili im brawo i ze smutkiem w głosie przyznawali, że w przekroju finału AZS zasłużył na bezpośredni awans.
Szalone rzuty AZS
- Przez trzy kwarty szło nam dobrze. Mieliśmy już 8 punktów przewagi, ale coś zacięło się na początku 4. kwarty. AZS zagrał w niej znakomicie. Trafił nam 6 z 8 "trójek", zebrał 11 piłek, w tym 7 w ataku. My 4. Na te szalone rzuty nie mieliśmy odpowiedzi. To zadecydowało - analizował Zawadka.
Mecz był bardzo zacięty. Po 2:0 do głosu doszli goście, którzy prowadzili do 14. minuty. Dwie "trójki" Andryańczyka, trzy Lewandowskiego i dobra gra Bierwagena sprawiły, że potem minimalnie prowadzili gospodarze. W 3. kwarcie, dzięki zespołowej grze przeciwko strefie, wyszli nawet na 59:51.
Cóż z tego, skoro otwarcie ostatniej kwarty przegrali 0:13 (59:64)! Jak natchniony trafiał Stankiewicz (3x3), spod kosza Szydłowski, wolne Baszak. Przy 68:71 trafił Szyttenholm. Przy spornej piłce strzałka (po konsultacji ze stolikiem) pokazała AZS. Rywale mieli 3 sekundy na rzut i... Baszak trafił z rogu boiska za 3!
Straty wolnym zmniejszył Szyttenholm, a na 16 sekund przed końcem dobrze ustawioną akcję "3" na remis po 74 zamienił Bierwagen (7/22 z gry). Niestety, szalony rzut Hybiaka z dystansu doszedł celu, a 3 sekundy nie wystarczyły "Aście" na doprowadzenie do dogrywki.