Rolnik spod Brześcia Kujawskiego: - W środę policja strzelała do rolników, a wicepremier Kalinowski liczył millerowskie gruszki na wierzbie, których zapewne nigdy żaden chłop nie zobaczy. W Polsce pod ochroną jest pies i koń, ale na rolnika można polować!
Alina z Bydgoszczy: - Uczciwie płacę podatki i oczekuję, by utrzymująca się za nie policja gwarantowała obywatelom porządek i bezpieczeństwo. To dramat, że rolnik stracił podczas blokady oko, ale wszyscy łamiący prawo powinni wiedzieć, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Jeśli wychodzą na ulicę, muszą ponosić tego konsekwencje. A postawa roszczeniowa rolników wprost poraża.
Mieczysław z Bydgoszczy: - Pan Backer w "Na gorąco" mocno przedobrzył pisząc, że wydarzenia spod Kalisza były hańbą dla policji. Przeciwnie, drogi panie! Jak się miała zachować policja, powołana do pilnowania porządku, gdy tłum starał się przewrócić radiowóz, rzucał w funkcjonariuszy kamieniami? Dziwię się, że "Pomorska" ustami swego komentatora staje po stronie bezprawia. Bo niby co ma je usprawiedliwiać? Bieda? To znaczy, że niedojadający emeryci i bezrobotni mają prawo kraść w supermarketach pod ochroną policji, bo im przecież ciężko się żyje? To absurd! I nawoływanie do anarchii!
Jerzy z Włocławka: - Czy państwo ma obowiązek kupowania wszystkiego, co wyprodukują rolnicy? Przecież jest wolny rynek. W mieście też trudno związać koniec z końcem, a wszelkie firmy same muszą zadbać o zbyt wyprodukowanych u nich towarów. Czas, by rolnicy przestali wyciągać ręce po państwowy grosz, a zaczęli ruszać głową. Znam rolnika z Kruszyna, któremu wiodło się źle, ale wpadł na pomysł, dziś zbiera zioła, przetwarza je, eksportuje. Zarabia na siebie i rodzinę bez wyciągania ręki. Ale chłopi wolą domagać się unijnych złotówek bez trudzenia się na roli. A mogliby skrzyknąć się w dobrej sprawie - wziąć wspólnie kredyty, uruchomić masarnię, sami sprzedawać żywiec nie dając się okradać pośrednikom.
Stanisław z Tucholi: - Współczuję rolnikom, ale agresja i bezradność do niczego dobrego nie doprowadzą. Skłócą tylko chłopów z mieszkańcami miast. A ja podpowiadam rozwiązanie. Niech rolnicy na poboczach dróg ustawią przyczepy i z nich sprzedają zbadane przez weterynarzy świnki, np. po 5 zł za kg. Zyskają pieniądze, pozbędą się trzody, ucieszą mieszczuchów, uderzą w pośredników.
Opinie prezentowane przez Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.
"Gazeta", słucham!
bezpł. infolinia 0 800-170-755 E-mail: [email protected]