"Gazeta", słucham!

     Czytelnik z Bydgoszczy: - Z rozliczenia podatku wyszło, że muszę pewną kwotę fiskusowi dopłacić. Żona chciała to zrobić w urzędzie skarbowym. Ale tam powiedziano jej, że to niemożliwe. Pieniądze należy wpłacić przez bank albo pocztę. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego ja muszę w tym przypadku ponosić dodatkowe koszty? Przecież wpłata w kasie urzędu przynajmniej by mi tego oszczędziła.
     Czytelniczka z Bydgoszczy: - Zrewaloryzowano mi rentę. Teraz będę dostawać aż o jedną złotówkę więcej. Podejrzewam, że równie uszczęśliwionych jak ja osób będzie w naszym kraju więcej. Podziękujemy SLD za tę wielką łaskę przy wyborach samorządowych.
     Jadwiga P. z Bydgoszczy: - Jak lewica wyobraża sobie obowiązkowe zatrudnianie pań tak, by w firmie na jedną kobietę przypadał jeden mężczyzna? Czyż to znaczy, że w szpitalach zniknie połowa pielęgniarek a w kopalniach - górników? Rozumiem intencje, a nie mam pojęcia jak ma wyglądać praktyka.
     Czytelniczka z Włocławka: - Tyle mówi się o konieczności zachowania tajemnicy lekarskiej i o poszanowaniu praw pacjenta. A to w większości wypadków jest fikcja. W przychodniach podczas badania do pokoju wchodzą pielęgniarki, rejestratorki, inni pacjenci, a od niedawna i przedstawiciele firm farmaceutycznych.
     Czytelnik z Torunia: - Nie mogę się doczekać zakończenia kadencji naszego prezydenta. Jestem porażony lawiną przeprosin. Lada moment będziemy prosić o wybaczenie za wysiedlanie Niemców . To się robi już i śmieszne, i żałosne.
     Wanda z Ciechocinka: - Jestem za tym, aby koszty wizyty papieża ponosili najbogatsi Polacy, tak by z naszego biednego budżetu nie trzeba było wydawać na ten cel ani złotówki. Bo nas po prostu na to nie stać.
     Anna z Włocławka: - Cieszę się ze zmian, które zamierza wprowadzić minister zdrowia. Do kasy pacjent był przywiązany jak chłop pańszczyźniany. Przeżyłam piekło, gdy moja matka i mąż byli chorzy. Urzędnik decydował, czy mogę skorzystać z danej placówki zdrowia, czy nie. Mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do ładu.
     Czytelnik z Włocławka: - U nas robi się wszystko, aby zniknęły sklepy z używaną odzieżą. A tymczasem bogate kraje mają do tego odwrotne podejście. Właśnie wróciłem z Londynu. Tam w centrum miasta bez problemu można kupić używane rzeczy za grosze.
     Opinie prezentowane przez Czytelników w tej rubryce nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.