Tak stwierdza Najwyższa Izba Kontroli, która oceniła inwestycje prowadzone w latach 2011 – 2016. Z budżetu państwa wypłacono podwykonawcom i kontrahentom ponad 1,3 mld zł, a to z tytułu niespłaconych przez wykonawców drogowych zaległych należności.
W umowach zawieranych przez GDDKiA z wykonawcami brakowało m.in. monitoringu płatności, tak aby na bieżąco wiedzieć, czy wykonawcy płacą podwykonawcom i kontrahentom. Z kolei tzw. specustawa drogowa, która miała pomóc w ratowaniu branży budowlanej przed upadłościami, nie została przez Generalną Dyrekcję właściwie zrealizowana, bo części firm obniżono albo w ogóle nie wypłacono należności.
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad już w 2013 roku, opierając się na doświadczeniach z lat 2007-2011, a także po przeprowadzonej przy naszym udziale zmianie Prawa zamówień publicznych, opracowała nowe zapisy do wzorców umów na roboty budowlane - wyjaśnia nam Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiej GDDKiA.
Przeczytaj koniecznie: Piszesz coś na Facebooku? Tych słów już nie możesz używać (LISTA ZAKAZANYCH SŁÓW)
Z raportu wynika jednak, że Bydgoszcz nie wypadła najlepiej. W analizowanych przez NIK latach zgłoszono tu roszczenia z tytułu specustawy drogowej na 82,4 mln zł. Więcej zgłoszono tylko w Warszawie (235,8 mln zł) i Rzeszowie (322,9).
NIK zauważa, że trudna sytuacja na rynku budowlanym z lat 2010 - 2012 r., gdy wiele firm borykało się z problemami finansowymi, a część wręcz upadło, może się obecnie powtórzyć. Na rynku wystąpiły pierwsze symptomy kryzysu. To przede wszystkim kumulacja inwestycji budowlanych wywołana m.in. koniecznością wykorzystania środków z UE, wzrost cen materiałów budowlanych i usług oraz brak ludzi do pracy. Dlatego Izba sugeruje, aby przeanalizować popełnione w latach 2008 - 2012 błędy.
"Mercedesy zawsze były u nas pożądanym towarem i mieć takie auto to było coś"
Źródło:
TVN
W naszym regionie pierwsze przewidywane przez NIK problemy pojawiły się jeszcze przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem, gdy z placu budowy zeszła rumuńska firma ACN pracująca na drodze ekspresowej S5 (odcinek 2), nie wypłacając należności podwykonawcom i konrahentom, a także samym pracownikom, którzy przed świętami zostali na tzw. lodzie. Wśród nich było nawet włoskie kierownictwo firmy.
Jak wyjaśnił Jarosław Gołębiewski, szef bydgoskiego oddziału GDDKiA, poszkodowane firmy złożyły dokumenty finansowe, na podstawie których Generalna Dyrekcja może wypłacić należności. Dokumenty są analizowane. Wnioskodawcy proszeni są o uzupełnienie niektórych faktur potwierdzających wykonanie prac lub zakupu materiałów. Pracownicy muszą walczyć o swoje przed sądem.
Bydgoska GDDKiA zleciła już na wszystkich odcinkach S5 (jest ich 7) kontrole dokumentów, faktur i płatności wykonawców wobec podwykonawców, usługodawców i dostawców.