Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy jest dwóch w klasie

Adrianna Błaszkiewicz, Karolina Rokitnicka
Są takie placówki, które mają po kilku uczniów w pierwszych klasach, a ogółem kilkudziesięciu.

Logicznym jest, że ich utrzymanie jest nieekonomiczne. Decyzje o zamknięciu szkół są jednak niepolityczne. Ile gminy dokładają do subwencji oświatowej i czy przymierzają się do likwidacji jakichś placówek?

W Przywitowie (gmina Skrwilno) działa chyba jedyna w powiecie szkoła podstawowa ogrzewana piecami. Uczy się w niej około 50 dzieci. Minusów funkcjonowania w starym budynku jest wiele: zagrożenie zatruciem tlenkiem węgla, wadliwa instalacja elektryczna, okna sprzed kilkudziesięciu lat. W ub. r. gmina naprawiła dach, bo zapadał się do środka. Ale to wciąż mało. Inspekcja sanitarna, nadzór budowlany, straż pożarna - wszyscy mają zastrzeżenia, pozbycie się których kosztowałoby szacunkowo 700 tys. zł.

- Chcemy przygotować mieszkańców, nauczycieli i uczniów na wygaszenie tej placówki - mówi wójt gminy Skrwilno Dariusz Kolczyński. - Uczniowie dojeżdżaliby do Okalewa, tamtejsza szkoła jest stosunkowo nowa i od początku była przygotowana na przyjęcie dzieci z Przywitowa.

Pozostałe szkoły w gminie utrzymują się bez problemu. Póki co, do subwencji oświatowej trzeba dokładać około miliona złotych rocznie.

Choć w Szkole Podstawowej w Długiem (gmina Wąpielsk) w tym roku szkolnym uczy się zaledwie kilkoro dzieci, to istnienie placówki nie jest zagrożone. Kilka lat temu w drodze gminnego referendum mieszkańcy przyjęli istniejąca sieć szkół. Oprócz obecnych placówek, istniała kiedyś 3-klasowa szkoła w Kiełpinach, licząca kilkunastu uczniów. Obecnie mieszczą się w niej mieszkania.

- Dyskutujemy o szkołach w marach komisji oświaty rady gminy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jak placówkę się zamknie, to ona już się nie odrodzi - mówi wójt gminy Wąpielsk Henryk Kowalski. - Nie można sieci szkół rozpatrywać tylko w kwestii kosztów. Pełnią one często rolę kulturotwórczą na wsi. Na przykład w Długiem środowisko skupione jest właśnie wokół szkoły.

Jeżeli już mowa o kosztach utrzymania szkół wiejskich, to Związek Gmin Wiejskich postuluje, by w nieco innych sposób naliczać dla nich subwencję oświatową. - Powinna się liczyć nie tylko liczba uczniów, ale gęstość zaludnienia, rodzaj zabudowy itp. W przypadku tej ostatniej wiadomo, że jeśli jest bardzo rozproszona, to gmina więcej wydaje na dowóz dzieci - tłumaczy wójt Kowalski.

Gmina Rogowo każdego roku do subwencji dokłada około 700 tys. zł. Najbardziej deficytowe są szkoły w Kobrzyńcu oraz Nadrożu, które liczą po około 70 uczniów. Dodatkowo placówka w Kobrzyńcu wymaga sporych nakładów na remonty.

- Pilną sprawą jest remont dachu. Trzeba też myśleć o wymianie okien, nowych posadzkach i instalacji elektrycznej - mówi wójt Barbara Nowakowska. - Do 2010 roku nie przewidujemy likwidacji żadnej ze szkół. Co będzie dalej to zależy od liczby uczniów. Analiza na podstawie danych z ewidencji ludności jest mało optymistyczna, a trzeba się jeszcze liczyć z tym, że i tak nie wszystkie dzieci zameldowane w naszej gminie będą chodziły do naszych szkół. Sporo młodych małżeństw powyjeżdżało do miasta.

Gmina Brzuze do utrzymania szkół dokłada prawie 1,5 mln zł. Tu trudno wskazać szkołę najbardziej nieopłacalną. Wszystkie są w porównywalnej sytuacji i nie planów ich likwidacji.

Plany łączenia szkół miał swego czasu wójt gminy Rypin, który powoływał się na ekonomiczne uzasadnienie. Gmina do subwencji dokłada 1,5 mln zł. Najbardziej deficytowe są szkoły w Zakroczu (56 uczniów) i Stępowie (63 uczniów).

- Do tego mają braki lokalowe. Potrzeba sali gimnastycznej, ale dla 50 osób nie warto jej budować. Za rok uczniów ma być o 10 mniej. Są klasy 6-7-osobowe. Nie ma odpowiedniego poziomu do rywalizacji. Dwukrotnie przymierzaliśmy się do likwiadacji lub połączenia placówek. Szybko jednak zrobił się szum, rodzice zaczęli protestować, kuratorium oświaty się do tego przyłączyło i plany się rozmyły. Jest zły klimat wokół likwidacji szkół. Gdyby sprawa zależała tylko od radnych pewnie by sobie przekalkulowali koszty. Gdyby rodzice ponosili też konsekwencje finansowe utrzymania małych szkół, wówczas być może zmieniliby postawę. A skoro nie ponoszą żadnych kosztów to dla nich klasy mogą być dwuosobowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska