Gdy mama pracuje

- Najwyższy czas, aby także w miejskich przedszkolach wyma-gano zaświadczenia lekarskiego, iż dziecko jest zdrowe i może chodzić do przedszkola - mówi nam jedna z matek.

Przyprowadzają dzieci z... lekami
- Niektóre z dzieci kaszlą tak, że aż im rozrywa piersi! - denerwuje się jedna z matek, której dziecko chodzi do przedszkola na osiedlu Kopernika w Gru-dziądzu. - Mają potworny katar i zarażają inne dzieciaki. Niektórzy rodzice próbują nawet wcisnąć nauczycielkom leki, by te w ciągu dnia podawały chorym maluchom. Nauczycielka nie może odmówić przyjęcia dziecka do przedszkola i odesłać go do domu. Uważam, że powinny być higienistki czy pielęgniarki, które stale czuwałyby nad tym, aby chore dzieci pozostawały w domu i nie rozsiewały bakterii oraz wirusów w grupie rówieśników.

A grupy coraz mniejsze
Inni rodzice też narzekają, że od października do kwietnia w przedszkolach królują przeziębienia. Grupy przedszkolne są nieliczne, bo przetrzebiły je choroby. Gdyby przeziębione dzieci nie chodziły do przedszkoli, chorób byłoby mniej. Jedna z matek twierdzi, że do przedszkola prywatnego w kolejce czeka ponad 100 chętnych głównie dlatego, że tam tak dzieci nie chorują. - Nie tyle jest to przedszkole lepsze, co dla dziecka zdrowsze - tłumaczy. Wymaga się bowiem od rodziców zaświadczenia lekarskiego, że dziecko zostało wyleczone i może chodzić do przedszkola.

Natomiast w przedszkolach miejskich takiego wymogu nie ma. - A być powinien! - uważają rodzice. Podkreślają też, że jest to przede wszystkim dla dobra dzieci, które jeśli nie wyleżą raz-drugi przeziębienia, to nabawią się poważnych komplikacji zdrowotnych.

Ratusz spróbuje pomóc
Wiceprezydent Grudziądza Mariola Sokołowska przyznaje, że wiele rodziców posyła chore dzieci do przedszkoli, gdyż nie chcą brać zwolnień lekarskich. - Problem znamy, ale nie możemy zatrudnić lekarza w przedszkolu, który by ocenił czy dziecko jest chore, czy nie - tłumaczy - nie ma na to pieniędzy. Ale przyjrzymy się sprawie, może uda się pomóc.