Gdy pijany kierowca zabije ci dziecko, czas nie leczy ran. Starasz się żyć dalej, a nawet przekuć osobistą tragedię w coś pożytecznego, tak jak rodzice Jasia Karpowicza z Brodnicy. Ale.. Ból pozostaje na zawsze.
Ojciec: "Jak umiera 14-letnie dziecko, którego nikt nie trzyma za rękę?"
Te tragedię i później walkę rodziców o sprawiedliwość w sądzie oraz budowę ścieżek rowerowych pod Brodnicą opisywaliśmy w "Nowościach" szeroko. 14-letni Jaś Karpowicz zginął 7 września 2013 roku przy ul. Wczasowej w Brodnicy. Jechał rowerem, gdy uderzył w niego pijany kierowca.
Kierowca skazany został na 10 lat więzienia. Wyszedł już na wolność. W dziesiąta rocznicę śmierci ojciec Jasia zamieścił natomiast w mediach społecznościowych obszerny, do głębi poruszający post. Wspomina w nim tamten tragiczny dzień, ale i daje ujście niegasnącemu bólowi. Pisze też o tym, by śmierć jego dziecka "nie poszła na marne" i wspólnymi silami robić w Polsce, ile się da, by eliminować z dróg kierowców zabójców oraz poprawiać infrastrukturę dróg.

-Nasz 14-letni syn, jeszcze dziecko, umierał w samotności. Nie było nikogo, kto by go przytulił, potrzymał za rękę, pogładził po głowie, powiedział: „wszystko będzie dobrze”. Jak to jest umierać mając 14 lat? Nie wiem. Wiem za to jak to jest być ojcem 14 letniego syna, który poniósł śmierć - pisze Andrzej Karpowicz.
Na miejsce wypadku pierwszy przyjechał najstarszy syn państwa Karpowiczów, później matka Jasia i drugi syn. -Nie było mnie przy nich, musieli patrzeć na martwego syna i brata sami. Nie mogłem ich objąć, wykrzyczeć bólu - ciągnie ojciec. - Może Janek leżąc na jezdni gasnącymi już oczami widział człowieka, który go zabił? Jak ten wysiadł z samochodu i zataczając się zebrał tablice rejestracyjne? A potem odjechał, zostawiając go jak rozjechanego jeża, psa...
Przesłanie ojca Jasia: "Musimy zrobić wszystko, by takich śmierci było jak najmniej"
Andrzej Karpowicz swój post kończy takim podsumowaniem: "Janek mógł żyć, gdyby nasze drogi były bezpieczniejsze, gdyby było więcej ścieżek rowerowych, gdyby nie było pijanych kierowców. Został zabity przez człowieka, który już w momencie ruszenia samochodem stał się potencjalnym mordercą i godził się na to. Nie wysiadł przecież z pojazdu, tylko pojechał dalej, po drodze zabijając nasze dziecko".

Przesłanie ojca Jasia po dekadzie od tragedii jest natomiast następujące. -Jasiowi życia nikt nie wróci. Ale Jego śmierć i śmierć każdego innego człowieka zabitego na drodze musi poruszyć serca i umysły ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Nie chcę, żeby kurz codzienności przykrył pamięć o naszym synu. Nie chcę też, żeby jego i nasza tragedia poszła na marne. Musimy zrobić wszystko, żeby takich śmierci na naszych drogach było jak najmniej - kończy Andrzej Karpowicz.
Pijany zabił chłopca i odjechał. Wyrok: 10 lat więzienia. Apelacja nie pomogła...
7 września 2013 roku Jasiek wracał z Brodnicy do domu w Zbicznie rowerem. Dramat rozegrał się jeszcze na terenie Brodnicy, przy ul. Wczasowej. W chłopca wjechał rozpędzony ford fiesta. Dziecko zginęło na miejscu.
Za kółkiem siedział 52-letni wtedy Jan C. Prowadził auto, jak ustali później sąd, mając w organizmie 1,9 prom. alkoholu. Po uderzeniu w Jasia kierowca, owszem, zatrzymał się. Ale tylko po to, by zebrać tablice rejestracyjne i odjechać. Żadnej pomocy rowerzyście nie udzielił.

Po wypadku Jan C. pojechał do swojej wieloletniej znajomej. Ponieważ nie znalazł u niej alkoholu, słaniając się na nogach wsiadł do auta i pojechał do sklepu po małą butelkę wódki. Od początku utrzymywał, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. Przeczyły temu jednak opinie biegłych.
Sąd Rejonowy w Brodnicy orzekł: 10 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, zadośćuczynienie 5000 zł dla rodziców, 300 zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej oraz pokrycie kosztów sądowych. Mężczyzna złożył apelację, ale Sąd Okręgowy w Toruniu utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji.
Mirosława Karpowicz natomiast, o czym szeroko pisaliśmy, osobistą tragedię potrafiła przekuć w ogólnoludzki pożytek. Założyła stowarzyszenie „Jaśkowa Droga” i doprowadziła do budowy ścieżki rowerowej z Brodnicy do Zbiczna.
