Pieniądze, o których mowa, pochodzą z lokat, obligacji NBP, które bank centralny wykupił w czwartek - przed terminem - za 8,2 mld zł.
Banki liczą, że rząd wprowadzi gwarancje na kredyty dla firm, co dałoby instytucjom finansowym pewność, że nie stracą pieniędzy w razie bankructw spółek.
Czekają też na wyniki firm za 2008 rok i pierwsze miesiące tego roku. Boją się, że pożyczone pieniądze stracą, gdy zaczną padać zakłady zaangażowane w opcje walutowe.
Ponadto wstrzymują udzielanie kredytów na nowe inwestycje zarówno mieszkaniowe, jak i biurowe, finansują głównie rozpoczęte. Pieniądze pożyczają tylko nieliczne i to pod warunkami. Deweloper musi mieć 40 procent środków własnych i na połowę mieszkań podpisane umowy przedsprzedaży.
- Banki nie chcą finansować tych przedsiębiorców - komentuje Michał Macierzyński, ekspert z portalu Bankier.pl. - Na rynku międzybankowym brakuje 51 mld zł, pieniądze zdobywane są bardzo wysokim kosztem. Finansowanie budownictwa jest ryzykowne. Popyt tutaj jest wirtualny, skoro wielu zainteresowanych klientów nie może liczyć na kredyt. Banki wolą bezpiecznie lokować swoje pieniądze, kupując choćby obligacje skarbowe.
