https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie powinny stać meble admirała Unruga - w Gąsawie czy Sielcu?

Iwona Woźniak [email protected]
Na zdjęciu kmdr ppor. Marek Mielnik - z-ca dowórcy ORP "Błyskawica" oraz Katarzyna Rodziewicz - właścicielka "Dworu Marzeń" w Sielcu. Pośrodku portret admirała Unruga pędzla Konrada Szarego.
Na zdjęciu kmdr ppor. Marek Mielnik - z-ca dowórcy ORP "Błyskawica" oraz Katarzyna Rodziewicz - właścicielka "Dworu Marzeń" w Sielcu. Pośrodku portret admirała Unruga pędzla Konrada Szarego. Fot. Iwona Woźniak
Katarzyna Rodziewicz, właścicielka "Dworu Marzeń" w Sielcu k. Żnina ma marzenie: - Żeby meble admirała Józefa Unruga, które stoją w gabinecie wójta Gąsawy, wróciły do jej posiadłości. - Nie ma takiej możliwości. Są własnością gminy - powiedział "Pomorskiej" Zdzisław Kuczma.

O tych meblach pisze nawet Mariusz Borowiak, autor czterystustronicowej, jedynej na rynku tak obszernej biografii Admirała Unruga: "Dawne wyposażenie admiralskiego pokoju w Sielcu dziś zdobi gabinet wójta gminy Gąsawa. Są to masywne i eleganckie dębowe biurko, biblioteczka, fotel, stół konferencyjny oraz krzesła. Meble pokryte są ciemną bejcą. Dawne elementy wyposażenia dworu należące do Unruga trafiły do gabinetu w Gąsawie prawdopodobnie w latach 70., jako wyposażenie z urzędu - w drodze przydziału administracyjnego. Ich miejsce jest w Sielcu. Ale czy wrócą na dawne miejsce? Byłyby unikalnymi eksponatami "Izby Admiralskiej", będąc atrakcją dla grup wycieczkowych odwiedzających to wyjątkowe miejsce na Pałukach".
Zadaliśmy wczoraj wójtowi Gąsawy, za Borowiakiem, ale i zdradzając marzenie pani Rodziewicz, to samo pytanie. Czy te meble wrócą na dawne miejsce? Okazja ku temu właśnie była - Rodziewiczowie hucznie otworzyli w minioną środę Izbę Admiralską ku pamięci Józefa Unruga, w 125. rocznicę Jego urodzin.
- Na pewno nie! - odpowiedział nam Zdzisław Kuczma. - Są własnością gminy. Jestem dumny, że mogę siedzieć przy meblach patrioty polskiego. Jak na razie są szczęśliwe dla mnie i gminy - dodał.
Jak się dowiedzieliśmy, o te meble wielu już zabiegało.
- Swego czasu chciał je pozyskać dla muzeum w Żninie Andrzej Rosiak. Były nawet osoby prywatne, spoza terenu. Jedni chcieli chociaż biblioteczkę, inni marzyli, żeby kupić cały gabinet. A ja wciąż jestem niezmienny w uczuciach. Te meble to majątek gminy. A pani Rodziewicz to osoba prywatna. Nie widzę więc możliwości.
Zdzisław Kuczma uściślił nam, że dębowe wyposażenie gabinetu Unruga trafiło do Gąsawy, gdy wybudowano tu nowy urząd. - To było 26, 27 lat temu. Wcześniej siedział przy nich ówczesny przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej, późniejszy wojewoda Edmund Lehman.
Katarzyna Rodziewicz, pani na Sielcu, albo jak powiedział ostatnio o niej Stefan Czarnecki - prezes Żnińskiego Towarzystwa Kulturalnego - "Katarzyna Wielka", mówi o sobie i całej rodzinie: jesteśmy duchowymi sukcesorami admirała. Idąc za tym przypuszczać należy, że o tych meblach marzy, ale wyłącznie dlatego, żeby ubogacić admiralską Izbę Pamięci. Wójt jest jednak nieugięty.
Podkreślić jednak tu należy, że Katarzyna, choć nie ma wokół samych przyjaciół i nie każdy jej działalność docenia, wykonała - mówiąc wprost - kawał dobrej roboty.
Dobitnie ujęła to choćby Krystyna Dymaczewska, wnuczka Wacława Sroczyńskiego (zarządcy sieleckiego majątku w latach 1925-40), obecna podczas środowej uroczystości w Sielcu, a korespondująca również z Borowiakiem, autorem biografii Unruga. "Trafiłam do Sielca przypadkowo, tuż po kupnie zrujnowanego dworu Unrugów przez Katarzynę Rodziewicz. (...) Patrzyłam na nią jak na szaloną, a fakt, że zagnieździła się na piętrze wraz z rodziną, w jakichś w miarę ocalałych, nie zaciekających pokojach, wydawał mi się czynem desperackim".
A jednak Katarzyna udźwignęła ten ciężar i wciąż swój Dwór Marzeń, choć na swój sposób, upiększa. Józefa Błajet, przewodnicząca Rady Powiatu w Żninie: - Jestem szczęśliwa, że znaleźli się ludzie, którzy stworzyli w Sielcu centrum historyczne. Nie wszystkie tego typu obiekty miały takie szczęście. Tutaj mamy wspaniały przykład obywatelskiej postawy. Czasami ludzie chcą tworzyć historię od samych siebie. A Wy, Rodziewiczowie, jak sami podkreślacie, jesteście duchowymi spadkobiercami spuścizny Unrugów. Ważne, żeby docierały tu szkoły. Żeby ta izba żyła.
W Izbie zgromadzono cenne zdjęcia, listy, publikacje. Fotografie pochodzą ze zbiorów Horacego Unruga - syna admirała, ze zbiorów Mariusza Borowiaka, a także od Krystyny Dymaczewskiej i Marka Sroczyńskiego. Matka tego ostatniego - Lucyna Namysłowska, była prywatną nauczycielką syna admirała. W Izbie znajdziemy sporą dawkę historii. Warto odwiedzić Sielec. Więcej na stronie www.dwormarzen.yoyo.pl

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska