Gdzie się bawić...

     Marek studiuje w Toruniu. Na weekendy wraca do domu, ale nie co tydzień. Dlaczego? - Tu po prostu nie ma co robić i gdzie się bawić - twierdzi - Tak tu jest. Ciechocinek to jedno
     wielkie uzdrowisko
     i to w stylu sennym. Opinie innych młodych ludzi, z którymi rozmawialiśmy na ten temat, były podobne. Postanowiliśmy jednak sprawdzić, co miasto może im zaoferować.
     Po pierwsze Miejski Dom Kultury. Problem polega jednak na tym, że naszych rozmówców ta instytucja nie interesuje. To znaczy interesuje, ale myśleliby też o czymś więcej. Po prostu o czystej rozrywce. Niewątpliwie taką serwuje nowo otwarty lokal o dźwięcznej nazwie "Peron". Usytuowany w części dworca kolejowego od samego początku budzi u młodych ciechocinian mieszane uczucia. Wystarczy zajrzeć na internetowe forum. Dla jednych to kompletny "obciach" z żenującą muzyką, dla innych spełnienie, może nie największych, ale jednak marzeń. Podobne opinie krążą o dyskotekach organizowanych w "Amazonce". I to wszystko.
     - Dla starszych pełna oferta
     - Dansingi gonią dansingi. My jesteśmy skazani na dwa lokale. Ale dyskoteki z pełnego zdarzenia nie ma i to fakt niepodważalny. Nie mówiąc o porządnej kawiarence internetowej - podkreśla Marek.
     Sprawdziliśmy. Rzeczywiście w całym Ciechocinku są tylko dwa publiczne miejsca, w których można
     skorzystać z komputera
     Bezpłatnie w bibliotece miejskiej, ale w ograniczonym zakresie. Na poczcie godzina surfowania to 2.5 złotych. Taniej jest wykupić dziesięciogodzinny karnet - 17,5 zł. Zainteresowanie raczej średnie. Być może poprawi się w sezonie. Klasyczne kawiarenki podobno były kiedyś trzy. Niestety, upadły ponoć w tempie ekspresowym. - Bo w tym mieście tak naprawdę przetrwa tylko to, w co wejdą turyści i kuracjusze. A oni raczej nie myślą o dyskotekowych szaleństwach. To znaczy może i myślą, ale na tym się kończy - podsumował Marek.**