Pierwszym etapem podróży był Gościeradz, w którym Wyczółkowski mieszkał w ostatnim okresie swojego życia - w zamian za swoje zbiory podarowane muzeum w Poznaniu dostał drewniany dom z sadem i parkiem.
- Oryginalnego domu, niestety, nie można już zobaczyć, pozostał jednak dwór wymyślony i zbudowany przez "Wyczóła" - mówi Karol Gutsze, prezes Stowarzyszenia Stowarzyszenie na rzecz Pamiętowa, które organizowało wyjazd. - W pobliskim Wtelnie obejrzeliśmy grób Leona Wyczółkowkiego - artysta zmarł w Warszawie, a jego współcześni chcieli pochować go na Powązkach, ale jego życzeniem był pochówek w ukochanych, pięknych stronach - niedaleko od Borów Tucholskich.
Następnym etapem podróży było muzeum Leona Wyczółkowskiego w Bygdoszczy na Wyspie Młyńskiej. Stoi tam dom, który ma przypominać dwór w Gościeradzu, zawierający kolekcję dzieł malarza, jego pracownię z wyposażeniem i meble z początku XX w.
Potem młodzi artyści poznali plenery i widoki, które inspirowały malarza. - Kościół klasztorny w Koronowie był spokojnym miejscem zadumy, jednak wycieczka do Gaju Wyczółkowskiego okazała się prawdziwą wyprawą: po przedarciu się przez łany pokrzyw i torfowiska okazało się, że "urokliwe" lub "piękne" nie zawsze znaczy łatwe i przyjemne. Spodziewane polany zarosły chwastami, a komary skutecznie odstraszały od podziwiania widoków. Okazało się, że życie artysty nie zawsze jest łatwe - żartuje Gutsze.
Ostatnim etapem wycieczki był plener malarski przy zamku krzyżackim w Nowym Jasieńcu. Uczestnicy stworzyli własne prace, posługując się jedynie dwoma kolorami.
Plenery są współfinansowane przez gminę Kęsowo i powiat. Organizatorzy ze stowarzyszenia chcieli sprawdzić, oferta może być atrakcyjna także dla osób spoza naszych stron, np. z Bydgoszczy albo Torunia. - Może, ale tylko dla tych, którzy wykażą się wystarczającą pasją i wytrwałością - podsumowuje Gutsze.