- W gminie mamy zwodociągowanych sto procent miejscowości - mówi wójt Andrzej Szychulski. Ale nie znaczy to, że do każdego domostwa woda jest doprowadzona. Dzieje się tak z różnych powodów. - Niektórzy, gdy budowano wodociąg po prostu nie byli zainteresowani przyłączem - twierdzi wójt. W sumie jeszcze około 100 rodzin czerpie więc wodę ze studni.
W tym roku gmina Lipno na dokończenie wodociągowania przeznaczyła 215 tysięcy złotych. Józef i Teresa Mamrzyńscy z Brzeźna liczyli, że dzięki temu uzyskają dostęp do sieci wodociągowej. - Nie możemy korzystać z wody w studni, bo jest zanieczyszczona i brzydko pachnie - mówi pani Teresa. - Pijemy więc wodę z pobliskiego rowu.
Podanie do wójta
Mieszkańcy Brzeźna w czerwcu występowali do wójta gminy o doprowadzenie wody. - Wójt wtedy obiecywał, że nie będzie problemu, ale ostatnio dowiedzieliśmy się, że wody w dalszym ciągu mieć nie będziemy, że mamy ją sobie przywieźć - mówi pani Teresa. - A czym? Przecież wozu nie mamy. Poza tym od kogo mamy ją wozić? Przecież każdy za wodę płaci.
Wójt gminy wyjaśnia, że do posesji, na terenie której mieszkają Mamrzyńscy, woda jest doprowadzona. - Gdyby nie rodzinny konflikt, rodzina ta mogłaby z tej instalacji korzystać - dodaje. - Gmina nie może wykonywać przyłącza komuś, kto nie jest właścicielem posesji, bo na to nie pozwala prawo. A tak jest w przypadku Mamrzyńskich.
Na własny koszt
Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Jak się okazuje, rodzina ta mogłaby korzystać z sieci, pod warunkiem, że sama pokryje koszty. Wójt twierdzi, że na własny koszt trzeba byłoby przygotować dokumentację. Jeśli zaś nie to rozwiązanie, to pozostaje nabieranie wody z punktu czerpalnego w Brzeźnie albo korzystanie z tej, która jest w świetlicy. - Porozmawiam z sołtysem wsi, żeby w określonych godzinach rodzina ta mogła pobierać wodę - zapewnia wójt.
