W połowie grudnia klub Platformy Obywatelskiej złożył wniosek do wojewody w sprawie unieważnienia wyboru przewodniczącej Teresy Kujawy.
Chcieli współpracować, ale nie tak
- Według mnie uchwała ta jest sprzeczna z ustawą o samorządzie gminnym i orzecznictwem NSA - mówi Norbert Bembenek, szef klubu PO. - Prawo w tej kwestii niejako wymusza na radnych wypracowanie wspólnego stanowiska i porozumienie.
Przypomnijmy, że radni PO już na sesji, kiedy wybierano przewodniczącą i jej zastępców wnioskowali o wyłączenie z głosowania kandydatów. Ale to oznaczałoby, że koalicji SLD-PSL zabrakłoby jednego głosu do przeforsowania swoich kandydatów. Teresa Kujawa brała udział w głosowaniu, a PO nie chciało już wystawiać swoich kandydatów na wiceprzewodniczących.
- Jako klub radnych Platformy dążyliśmy do szerokiej współpracy i porozumienia dla dobra nas wszystkich, mieszkańców ziemi mogileńskiej. Naszą intencją było stworzyć ze wszystkimi klubami szeroką koalicję programową, wspierającą politykę proinwestycyjną burmistrza Leszka Duszyńskiego. Niestety, radni SLD i PSL nie chcieli słyszeć o tym rozwiązaniu - podkreśla Norbert Bembenek.
Prawnicy wojewody nie zmienią zdania?
Zdaniem Platformy wybór przewodniczącej rady miejskiej narusza przepis ustawy o samorządzie gminnym, który mówi, że "radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego". Powołuje się przy tym na orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego, który w podobnej sprawie orzekł, że radny nie powinien głosować. Jako argument wykorzystywane jest także to, że w regulaminie wyboru przewodniczącego był zapis, że sam kandydat nie powinien głosować. Jednak ten zapis na wniosek koalicji wykreślono. Już w grudniu pytaliśmy w urzędzie wojewódzkim, czy uchwała może być przez nadzór prawny unieważniona.
Usłyszeliśmy, że wydanie wyroku w jednej z takich spraw w Polsce nie przesądza losu innych podobnych uchwał. Bartłomiej Michałek z biura prasowego wojewody potwierdza, że wyrok NSA nie może mieć zastosowania w kontekście wyborów w Mogilnie. Ograniczenia głosowania we własnym "interesie prawnym" mają bowiem być przepisem antykorupcyjnym.
Czekają na pismo z Bydgoszczy
Oficjalna odpowiedź na wniosek klubu PO jeszcze nie została wysłana z urzędu wojewódzkiego do Mogilna. Jak ustaliliśmy najprawdopodobniej będzie ona odmowna. Jeśli tak się stanie, radnym PO pozostanie jedynie dochodzenie swoich racji w sądzie.
Czy radni pójdą do sądu? Szef klubu PO nie odpowiedział nam, jak mówi - Wciąż czeka na odpowiedź wojewody.