Nawet starsi mieszkańcy Gębic i Marcinkowa nie pamiętają, by tak jak teraz Noteć podtapiała domy. Dla rodziny państwa Jankowskich sytuacja jest jasna. Woda zalewa ich dlatego, że od lat rzeka nie jest pogłębiana, a brzegi zarastają.
- Mieszkam tu 60 lat i nigdy nie było tak jak teraz, żeby mieć tyle wody w domu. Ale to wszystko przez zaniedbania - mówi nam Zdzisław Jankowski. - Może ze 30 lat temu były prowadzone tu jakieś prace. A od tego czasu, to przysyłani są tylko robotnicy do wykoszenia brzegu. Skoszenie trawy, która i tak za dwa, trzy tygodnie odrośnie nic nie daje!
Kilka metrów za wąsko
Pan Zdzisław podaje, że Noteć ma teraz w Gębicach półtora metra szerokości, a kiedyś jej koryto miało siedem metrów.
Dom Jankowskich to jedno z kilku gospodarstw zalewanych przez Noteć. Mieszkańcy zmagają się z wodą od kilku tygodni.
- Na bieżąco monitorujemy sytuację. Od trzech tygodni strażacy z naszej jednostki regularnie wypompowują wodę w gospodarstwach. Najgorzej jest w dwóch gospodarstwach - mówi nam Ryszard Strzelecki prezes OSP w Gębicach.
Jak mówi Zdzisław Jankowski, teraz, kiedy mróz jest silny woda zamarzła i nie wpływa jej tyle do zabudowań. Wszyscy jednak z obawą czekają, na moment kiedy śnieg zacznie topnieć.
- Aby ogrzewać dom, piec musimy stawiać coraz wyżej, by nie zalała go woda. Z garażu nie korzystamy. Samochód stoi pod gołym niebem. Boimy się, że jakby stał w garażu to kiedyś zastaniemy tylko wystający z wody dach.
Wszystko przez ryby?
Kolejny mieszkaniec Gębic, który skontaktował się z naszą redakcją twierdzi, że wieś jest zalewana, aby ratować stawy rybne.
- Z Kamionka spuszczana jest woda do Noteci zaś zamknięte zapory w Kwieciszewie spowodowały zalanie naszych działek i domów. Wiem, że zapory są zamknięte, aby nie dopuścić do zalania stawów z rybami w Kunowie. Ale czy ryby są ważniejsze od ludzi? Nie nadążamy z wypompowywaniem wody! A gdzie ją wylewać, jak z powrotem nachodzi! Co będzie jak śnieg stopnieje, jak przyjdzie odwilż?
Mieszkańcy interweniowali już w urzędzie gminy. Burmistrz Leszek Duszyński przyznaje jednak, że niewiele może poradzić. Za stan rzek odpowiada bowiem zarząd gospodarki wodnej w Poznaniu. Na pismo skierowane do tej instytucji ratusz uzyskał odpowiedź, że podobna sytuacja jest w całym kraju, a winna jest "sytuacja hydrometeorologiczna".
Czytaj e-wydanie »