Niestety, kłusownicy nie próżnują. - Nic, tylko ręce załamać - stwierdza rozżalony Jacek Soborski z nadleśnictwa Skrwilno. - Znaleźliśmy łosia zabitego z broni myśliwskiej. Leżał na terenie u zbiegu działalności kilku kółek. Na taki widok serce się kraje. Zrobimy co w naszej mocy, aby wykryć sprawcę.
Czy faktycznie da się dojść do tego, kto odpowiada za okrucieństwo? - Podczas sekcji zwłok zwierzęcia można wyjąć kulę i przeprowadzić badania balistyczne - odpowiada pan Jacek. - Sprawdzamy też książki, w których myśliwi zapisują swoje wyjścia na polowanie. Niestety, w jednym z kół zaginęła księga wpisów. Są tylko obowiązujące od 19 września.
Więcej informacji z Rypina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/rypin
Mandat nie odstrasza
Za dokładne badania zabitego zwierzęcia i ich zaopiniowanie przez specjalistę płaci nadleśnictwo. Testy wykonuje natomiast laboratorium przyrodnicze w Białowieży.
Potężny jeleń i dwie samice. To poprzednie ofiary, które zginęły w naszym regionie. Za kłusownictwo grożą dwa lata więzienia i mandaty. Zabicie łosia albo jelenia może odchudzić portfel kłusownika o 4 tys. zł, dzika i sarny - 2 tys. zł.
- Ale kompletnie nie kojarzę wyroku, w którym zapadłaby porządna kara - podkreśla nadleśniczy. - Nic dziwnego, że niektórzy ośmielają się lekceważyć prawo łowieckie. Zresztą, w całej historii naszego nadleśnictwa został wykryty tylko jeden przypadek kłusownictwa! Dojście do winnego jest niesamowicie trudne. Kłusownicy czują się coraz bardziej bezkarni, ale jestem zdeterminowany. Będę z nimi walczyć. To zwykli przestępcy!
I Ty możesz pomóc
Na leśnych ścieżkach odwiedzanych przez zwierzynę można spotkać też wnyki. Teraz to sporadyczne przypadki, ale niegdyś były liczone w tysiącach!
- Ustawiali je zazwyczaj okoliczni mieszkańcy, którzy klepali biedę i nie mieli co do garnka włożyć - stwierdza nadleśniczy. - Nigdy nie zapomnę widoku uwięzionej sarny. Kiedyś znaleźliśmy nawet potężnego łosia. W promieniu 4 metrów od niego, niczego nie było! Zwierzę wszystko zniszczyło rozpaczliwie walcząc z linką. Niestety, nie udało mu się.
Jeśli posiadacie jakiekolwiek informacje odnośnie kłusowników, dajcie znać nadleśnictwu. Telefon kontaktowy to 54 270 00 32 - Musimy działać! W przeciwnym razie będziemy żyć na pustyni - dodaje pan Jacek.
Czytaj e-wydanie »