Gmina Strzelno. Czy uwagi mieszkańców zostaną uwzględnione przez wykonawcę przebudowy drogi?

Od początku trwania remontu mieszkańcy domów leżących przy drodze nr 25 zgłaszali swoje zastrzeżenia. Zaczęło się od wycięcia wszystkich starych lip rosnących przy ulicy Powstania Wielkopolskiego. Potem okazało się, że z drogi nie będzie swobodnego zjazdu na parking kościoła we Wronowych. Kiedy już rozpoczęły się prace właściciele działek zauważyli, że jezdnia będzie położna znacznie wyżej niż ich posesje. To oznacza, że w czasie opadów będzie lać się woda.

- To w jaki sposób wykonano tę drogę to skandal. Te zjazdy, wysepki są tak porobione, że jak przyjdą żniwa nie będziemy mogli poruszać się maszynami rolniczymi. Inny przykład? Wystarczy spojrzeć na przystanek autobusowy. Wiata jest położona znacznie niżej niż poziom jezdni. Czy ktoś, kto projektował tę drogę był tu na miejscu? - mówi mieszkaniec wsi Młyny.

Urzędnicy strzeleńskiego ratusza zebrali wszystkie zastrzeżenia mieszkańców posesji, leżących przy remontowanej drodze. Powstała lista usterek. W Generalnej Dyrekcji Dróg usłyszeliśmy, że zostały one już poprawione. Inne zdanie mają mieszkańcy gminy Strzelno.

- Nadal mamy całą litanię rzeczy, które trzeba poprawić. Została ona spisana, już po tych poprawkach, które zrobiła Generalna Dyrekcja - mówi burmistrz Ewaryst Matczak.

Te uwagi to przede wszystkim: strome zjazdy do posesji, zwężenie zjazdów na drogi powiatowe i gminne, różnice w poziomach między działkami a drogą. Ponadto po modernizacji drogi osoba niepełnosprawna nie podjedzie na rampę szpitala.
Gmina Strzelno zamierza zmusić drogowców do usunięcia wszystkich usterek. Burmistrz mówi, że w sporze GDDKiA ma kartę przetargową. Żeby zakończyć inwestycję urząd strzeleński musi dokonać odbioru oświetlenia drogi i potem płacić za zużytą energię.

- Nie odbierzemy oświetlenia dopóki usterki nie zostaną usunięte - zapowiada burmistrz. - Jeśli pozwolimy wykonawcy zejść z drogi, to już nic nie wywalczymy. Jakie jest podejście Generalnej Dyrekcji widać, chociażby po tym, że umawiamy się na wizję lokalną na miejscu i nikt się nie pojawia.